Ramadan w kraju muzułmańskim – subiektywne spostrzeżenia
Od momentu, gdy zostałam muzułmanką, chciałam spędzić czas, który jest dla mnie wyjątkowy, wśród osób, które cenią go na równi.
Spora część świeżo upieczonych muzułmanów marzy o tym, aby zamieszkać w kraju muzułmańskim, czy chociażby spędzić tam Ramadan. Jawi nam się to, jako wyjątkowe przeżycie, zwłaszcza że nie każdy z nas ma na to realną szansę. Czasami zapominamy jednak o tym, czym Ramadan powinien być w rzeczywistości. I jak niewiele wspólnego ma z miejscem, w którym go obchodzimy.
Moje dotychczasowe Ramadany
To mój trzeci Ramadan, a pierwszy, który w całości spędziłam w kraju muzułmańskim. Po raz pierwszy pościłam w Polsce, ukrywając ten fakt przed współpracownikami. Z kolei po raz drugi część Ramadanu spędziłam w rodzinnym domu, robiąc, co tylko mogłam, żeby nikt nie zauważył, że poszczę, a ostatnie dni byłam sama w Tunezji. Dopiero teraz miałam szansę przez cały miesiąc przebywać wśród muzułmanów, celebrować ten okres wraz z mężem i gościć na tradycyjnym iftarze.
Mimo wszystko wciąż nie miałam okazji zasmakować tradycyjnej atmosfery wypełniającej arabskie domy podczas Ramadanu. Inaczej jest spędzać ten czas we dwójkę, bez presji na wpasowanie się w przyjęty szablon, a inaczej będąc w otoczeniu członków rodziny, dla których tradycja jest nieodłączną częścią tego wyjątkowego okresu.
Kraj muzułmański krajowi muzułmańskiemu nierówny.
Posunę się znacznie dalej w tym stwierdzeniu. Poszczególne regiony danego kraju będą się znacząco różniły, inna będzie atmosfera w miastach i na wsiach, a nawet pomiędzy poszczególnymi dzielnicami danej miejscowości. Każdy z nas i każda z nas będzie miała inne doświadczenia zależnie od tego, jacy ludzie nas otaczają i w jakim konkretnie miejscu przebywamy. To nie jest tak, że pojedziemy do kraju muzułmańskiego i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczujemy cudowną atmosferę Ramadanu.
W Laayoune, miejscowości, w której mieszkam obecnie, meczetów jest tak wiele, że nie sposób je zliczyć. Są położone w tak niedużych odległościach, że nie tylko wyraźnie słyszymy nawoływanie do modlitwy, ale także samą modlitwę czy wręcz słowa wypowiadane przez zgromadzonych tam wiernych. W takich okolicznościach dużo łatwiej jest poczuć, że nastał wyjątkowy czas. Bez trudu można było wybrać się na nocną modlitwę taraweeh, usypiała nas recytacja Koranu płynąca z głośników, a budziło skandowanie Subhaan-Allaahi Wa Bihamdihi, Subhaan-Allaahil-Azhim.
Z kolei, gdy mieszkałam w Tunisie, czasami łatwiej było usłyszeć płynącą z głośników okolicznego sklepu muzykę, niż wezwanie do modlitwy. I tak mocno już przytłumiona recytacja Koranu skutecznie zagłuszana była przez występy komików przed kawiarnią i śmiechy dzieciaków. Mieszkaliśmy w okolicy, w której najbliższy meczet oddalony był o 15 minut drogi, gdzie życie toczy się iście europejskim rytmem. Trochę nie do końca można wczuć się w przeżywanie Ramadanu, gdy dookoła mnóstwo obcokrajowców, sporo z nich nie pości, a widok kobiety ubranej w abaję budzi nieco tylko mniejsze zdziwienie, niż w Warszawie.
Ramadan to nie tylko post
Post sam w sobie jest pod wieloma względami łatwiejszy w kraju muzułmańskim. Wiele osób dookoła również powstrzymuje się od jedzenia i picia, nie musimy się ukrywać i na okrągło odpowiadać na te same pytania. Nie zobaczymy wywracania oczami i nie usłyszymy komentarzy o tym, jak bezsensowne jest to, co robimy. Każdy tęskni do tej swobody, gdy po raz enty musi wyjaśniać, że wcale się nie pochorujemy od niejedzenia przez kilkanaście godzin.
Możemy porozmawiać o doświadczeniach ze znajomymi, którzy zmagają się z podobnymi trudnościami. Możemy liczyć na sympatyczną sąsiadkę, która wyręczy nas w gotowaniu raz na jakiś czas, chociaż wiąże się to z koniecznością odwdzięczenia przysługi. Zaproszeniom na iftar i wspólnym planom nie ma końca, a my nareszcie nie czujemy się zepchnięci na margines.
Jednak Ramadan to nie tylko post, ale także odnowa duchowa. Skupienie się na sobie, swoim charakterze, odnowienie naszej relacji z Bogiem. A do tego wcale nie potrzeba towarzystwa muzułmanów. To coś, co dokonuje się wewnątrz nas samych, zupełnie niezależnie od otoczenia. Śmiem twierdzić, że czasami może być nawet utrudnione, gdy przyjdzie nam się zmierzyć z tradycjami okalającymi ten wyjątkowy dla nas czas.
Wyobrażenia kontra rzeczywistość
W czasach, gdy byłam chrześcijanką, irytowałam się elementami świąt, które nie miały z religią nic wspólnego. Równocześnie były one tak silnie wpisane w naszą świadomość, że nie sposób było je zanegować. Ba! Nie zdawaliśmy sobie nawet często sprawy z tego, że to, co robimy to nasze nawyki i tradycje. Stanowiły one nieodłączną część przygotowań i samych obchodów tego wyjątkowego czasu, a na próżno było jednak szukać ich źródła w tekstach religijnych.
Początkowo wierzyłam, że wśród muzułmanów jest inaczej. Jako konwertytka miałam w końcu szansę poznać religię w wersji surowej, bez naleciałości kulturowych. Wydawało mi się, że muzułmanie podążają jedynie za tym, co nakazuje nam Koran i Sunna. O naiwności ludzka! Zapomniałam o tym, co innym powtarzam nieustannie. Ludzie wszędzie są tacy sami. Wszędzie myślą podobnie, wszędzie kształtują zwyczaje na podobny sposób i wszędzie trzymają się ich równie kurczowo. I wszędzie nazbyt często przejmują się tym, co inni powiedzą.
Dla każdego z nas w Ramadanie liczy się coś innego, każdy z nas przeżywa ten wyjątkowy czas w inny sposób. Więcej na ten temat przeczytacie we wpisie o tym, czym jest post w Ramadanie dla Muzułmanina. Dla każdego z nas inny pierwiastek Ramadanu wybijał się bardziej na pierwszy plan. Dla jednych była to możliwość spędzenia czasu z rodziną, dla innych odnowa duchowa, dla części możliwość zadbania o zdrowie, podczas gdy niektórzy trenowali silną wolę. Jedni chcieli w ciszy i spokoju skupić się na modlitwie, a inni tęsknili do gwarnych wieczorów wypełnionych spotkaniami z najbliższymi. To właśnie nasze podejście determinuje, w jaki sposób przeżyjemy ten okres bez względu na to, gdzie się znajdujemy.
Kojarzycie tę magiczną atmosferę poprzedzającą święta w Waszych domach? Tak jest właśnie w Ramadanie, codziennie, przez cały miesiąc.
Nie da się ukryć, że istotnym elementem postu jest moment jego przerwania. Wyczekujemy na posiłek przez kilkanaście godzin, zazwyczaj wypełniając w międzyczasie nasze zwykłe obowiązki. Zupełnie naturalne, że chcemy, aby iftar był wyjątkowy. Czasami jednak skupiamy się na tym aspekcie tak bardzo, że przyćmiewa on wszystko inne i staje się punktem centralnym, wokół którego zaczyna się kręcić życie.
Już na kilka dni przed rozpoczęciem Ramadanu następuje maraton wymiany przepisów i dyskusji o tym, jakie dania warto przygotować na tradycyjny iftar. Z lekkim niedowierzaniem wschłuchiwałam się w historie o codziennych przygotowaniach, kilku godzinach gotowania i wieczornym ucztowaniu. Ba, całonocnym ucztowaniu, kończącym się wraz z wezwaniem na pierwszą modlitwę.
W wielu domach to spotkania rodzinne przy suto zastawionym stole zdają się wysuwać na pierwszy plan. Z jednej strony fantastycznie jest uczestniczyć we wspólnym posiłku i zasmakować tradycyjnych dań. Fajnie jest się spotkać w gronie przyjaciół i wśród wesołych rozmów rozkoszować się pysznym jedzeniem. Z drugiej strony, przykre jest to, dla jak wielu osób Ramadan sprowadza się jedynie do jedzenia i jego przygotowania. Ujmą dla honoru dla szanującej się pani domu jest podanie odgrzewanych dań z wczoraj lub zaserwowanie kupionego w cukierni deseru. Każda potrawa, chleb, ciasto i jogurt przygotowywane są własnoręcznie od podstaw. Codziennie. Nie ma zmiłuj, nie ma zmęczenia.
Trudno w tym wszystkim znaleźć czas na skupienie na duchowych aspektach postu. Modlitwy zdają się stanowić dodatek do codziennej rutyny, a nie rutynę samą w sobie.
Jakkolwiek każdy z nas lepiej czuje się w miejscu, gdzie religia, którą wyznajemy, jest tą dominującą, to niekoniecznie stanowi to o naszym duchowym sukcesie. Wszystko zależy od tego, czy religia jest dla nas zbiorem tradycji, duchowym przeżyciem, czy też mieszaniną jednego i drugiego. Wszystko zależy od tego, jacy ludzie nas otaczają, czy dzielimy podobne poglądy z innymi domownikami i przyjaciółmi, czy też mogą się zdarzać na tym tle tarcia.
Bardzo się cieszę, że miałam szansę na spędzenie całego miesiąca postu wśród innych muzułmanów. Cieszę się przede wszystkim dlatego, że doświadczenie to dało mi przekonanie, że Ramadan można przeżyć wspaniale bez względu na to, gdzie jesteśmy. Cieszę się, bo uświadomiłam sobie, że pełna magii atmosfera, jakkolwiek wspaniała, nie jest niezbędna do tego, by móc z satysfakcją stwierdzić, że tak – to był wspaniały czas.