Patronite

Zostań mecenaską Polki na pustyni poprzez Patronite

Najpierw był Facebook i blog na bezpłatnej platformie, później własna domena, Instagram i porzucenie Facebooka. Jakimś sposobem na Facebooku zawsze było dużo więcej dram i hejtu, a wokół Instagrama udało mi się stworzyć cudowną, pełną otwartości i wspierającą się społeczność.

Gdy zaczynałam swoją przygodę z Polką na pustyni, nie nastawiałam się właściwie na nic innego, niż wyjście naprzeciw stereotypom, pokazywanie muzułmańskiej perspektywy i odczarowywanie związków mieszanych. Wraz z rozwojem Instagrama trochę się jednak zachłysnęłam. Z jednej strony, zupełnie słusznie, bo zaczęłam dostrzegać jak wiele pracy i energii wkładam w swoje treści i zwyczajnie chciałabym coś z tego mieć. Odkryłam możliwości, jakie dają współprace i zrealizowałam kilka fantastycznych, w międzyczasie odrzucając sporo innych.

Stawiam na relacje, nie na monetyzację

Zaczęła rosnąć we mnie świadomość dotycząca nadmiernej konsumpcji i zaczęłam kwestionować swoje wybory zakupowe. Co więcej, zaczęłam postrzegać polecanie wielu produktów jako nie do końca etyczne, a z pewnością sprzeczne z moimi przekonaniami. Jaki sens miałoby polecanie dla zarobku, jeśli z czegoś nie korzystam? Finansowy, zapewne spory, jednak sam pomysł sprawia mi spory dyskomfort.

Jest coś, co szczególnie wpływa na moje nastawienie – jesteście to Wy. Widzę w Was nie liczby, a osoby takie same jak ja, z takimi samymi problemami i wyzwaniami. Inteligentne, który nie da się wcisnąć bzdur. Wiem też, że jeśli tu jesteście, szukacie zapewne czegoś więcej, niż sam lajfstajl. Im jest Was więcej, tym większą czuję odpowiedzialność za Was jako społeczność, która czyta moje treści i ufa moim słowom. Im jest Was więcej, tym bardziej zaczęłam stawiać na relacje, zamiast na monetyzację.

Odpuszczam współprace niemal całkowicie

Zdecydowałam, że współprace będą z mojej strony maksymalnie wyselekcjonowane – czyli zapewne nie będzie ich niemal wcale. Mogę Wam polecić coś, czego już i tak używam, czy przyjąć jako prezent produkt, który miałam i tak kupić. Mogę polecać książki i aplikacje, które mi się sprawdzają. I to w zasadzie tyle.

Mam ten przywilej, że mogę sobie na to pozwolić. I ten przywilej czasami mi ciąży, bo są osoby, które kwestionują moje prawo do „wynagrodzenia” za pracę, którą wykonuję w Internecie i na którą poświęcam wiele godzin każdego dnia. Moja sytuacja osobista nie wymaga ode mnie poświęceń, wierzę jednak, że praca jest warta równie dużo bez względu na nasze prywatne okoliczności.

Bądźmy ze sobą bliżej

Właśnie bliższą relację i dostęp do zupełnie innych treści chcę Wam zaoferować w ramach wsparcia przez Patronite. Chcę postawić na inny rodzaj influensingu – taki, w którym jesteśmy blisko siebie, rozmawiamy i tworzymy koleżeńską relację. Chcę, żebyście były częścią tego co robię i stały się mecenaskami mojego bloga – właśnie z tego powodu zdecydowałam się odpuścić współpracę i zamiast tego polegać na Patronite jako źródle wsparcia i motywacji.

Patronite to świetna platforma, która umożliwia finansowe wspieranie twórców i otrzymywanie w zamian dostępu do dodatkowych treści i nagród. W zamian za to, że pomagacie mi się rozwijać i dodajecie wiary w sens tego co robię, odwdzięczę się tak, jak potrafię najlepiej. Poniżej znajdziecie krótki przewodnik po tym, co daję od siebie.

Zdecydowałam się na wprowadzenie 5 progów miesięcznego wsparcia i od samego początku stawiam na fajną atmosferę.

  • 10 zł – najniższy próg to wstęp do dobrej zabawy. Słuchając mojej autorskiej playlisty z arabską muzyką, będziesz się zaśmiewać czytając Saharlequin, czyli harlequin, tyle że w wersji saharyjskiej. Na facebookowej grupie możesz pytać, zaczynać dyskusje, lub po prostu czytać moje przemyślenia i opowieści, którymi nie dzielę się publicznie.
  • 25 zł – tutaj pojesz sobie przy pięknych zdjęciach. Zdradzę Ci swoje ulubione przepisy, głównie z Afryki i Półwyspu Arabskiego, a także udostępnię fotobooki z wyjazdów w takie miejsca jak Sahara Zachodnia czy Sudan
  • 50 zł – nie ma żartów przy takim wsparciu, więc przechodzimy na bardziej osobisty poziom i poplotkujemy prywatnie na Instagramie. Zdarza mi się nie odpisywać na wiadomości, ale Ty zawsze będziesz miała pierwszeństwo. Równocześnie zacznę obserwować Twój profil, żebyś mogła odpowiadać na moje relacje. Wyślę Ci także link do dysku google gdzie znajdziesz regularnie aktualizowane tapety na laptopa i telefon – widoki od Sahary aż po Alpy
  • 100 zł – przynajmniej raz na pół roku znajdziesz w skrzynce na listy pocztówkę, którą wyślę Ci z wyjazdów. To mój osobisty sposób na powiedzenie „dziękuję” wypisując pozdrowienia fizycznie, na kartce, a nie jedynie je wyklikując. A jeśli tylko się zgodzisz, w stopce bloga pojawi się informacja, że jesteś Patronką.
  • 150 zł – nie mogę uwierzyć, że są osoby skłonne przeznaczyć tak dużą kwotę na wsparcie tego, co robię. Licz się z tym, że będę do Ciebie pisała wiadomości i dodam Cię do bliskich znajomych na insta, gdzie zobaczysz prywatę na niecenzurowanych stories. A raz na pół roku trafi do Ciebie drobiazg, który kupiłam w odległym zakątku. Właśnie pakuję paczuszkę dla pierwszej Patronki – znajdzie się tam sudańska kawa z kardamonem i niewielka, drewniana maska kupiona w klimatycznym sklepiku w Chartum.

Jak zostać Patronką?

Zachęciłam Cię i chcesz stać się częścią fantastycznej społeczności Patronek Polki na pustyni? Wystarczy, że zarejestrujesz się na patronite.pl, a następnie w moim profilu wybierzesz próg, który Cię interesuje. Teraz pozostaje tylko zdecydować się na najwygodniejszą dla Ciebie metodę płatności i czekać na maila z instrukcjami dotyczącymi odbioru nagród!