Małżeństwo z Arabem przez pryzmat stereotypów
Gdy wychodzisz za mąż, najzwyczajniej w świecie spodziewasz się radości i gratulacji ze strony swojego otoczenia, prawda? W końcu wyszłaś za mąż za ukochanego mężczyznę, snujesz plany na przyszłość, planujesz wspólne życie. Dla Ciebie małżeństwo z Arabem nie różni się niczym od tego z Polakiem, Niemcem czy Japończykiem. Kierowałaś się głosem serca, dostrzegłaś w nim dobro, poczucie humoru i urzekła Cię troska, jaką Cię otacza. Nie ma znaczenia, czy jest biały, czarny czy w różowe ciapki. Nie liczy się jego narodowość, liczy się on sam.
O naiwności ludzka…
Wyłamałaś się i nic tego nie zmieni. Ty wiesz, że nie ma się czego obawiać, że to fantastyczny człowiek. Promieniejesz ze szczęścia i dzielisz się radosną nowiną z bliższymi znajomymi, a czasami z tymi niewidzianymi od jakiegoś czasu.
I w tym momencie przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Bo stereotypy. Bo w telewizji powiedzieli. Bo znajomej brata koleżanki korepetytorki córka była w takim związku i nie była szczęśliwa. Bo w Arabskiej Żonie czy innym powieścidle jest napisane… Bo dla tych, którzy nigdy nie zetknęli się z tą kulturą lub zetknęli się w wersji wakacji all inclusive bądź pracy w Anglii, logiczne jest, że postradałaś zmysły.
Przygotuj się, że zamiast gratulacji spotkasz się z zatroskanymi spojrzeniami i pytaniami, zadawanymi pełnym konspiracji tonem.
Chcesz przeczytać książki z wątkiem arabskim i muzułmańskim oparte na faktach? Listę znajdziesz tutaj
Ironia mode on
Pamiętaj jednak, że jeżeli podejdziesz do sprawy z dystansem i humorem, oszczędzisz sobie sporo nerwów. A przy okazji wytrącisz z ręki broń hejterom i pokażesz, że małżeństwo z Arabem to nic nadzwyczajnego
Ciekawi Cię jakie pytania dotychczas usłyszałam? To yalla, czytamy dalej!
Muzułmanin…? Biedna, jesteś pewna, że możesz rozmawiać? Nic Ci nie zrobi, jak nas usłyszy?
Tak, zrobi. Gdy skończę rozmawiać zapewne mnie przytuli i zapyta jaki film chciałabym obejrzeć.
Twój mąż zmusza Cię do czegoś?
Tak, zazwyczaj do odpoczynku.
A wolno Ci samej wychodzić z domu?
Mnie tak, z nim różnie bywa.
Pozwala Ci jeździć do domu?
Zasadniczo mój dom jest tutaj, gdzie mój mąż. A odpowiadając na pytanie – nie, nie pozwala, bo też nie ma tutaj nic do pozwalania. Jeżeli chcę gdziekolwiek wyjechać aranżuję to identycznie, jak każde inne małżeństwo, uzgadniając szczegóły organizacyjne.
Zabrał Ci paszport?
Nie, to ja trzymam jego paszport, założę się, że on nawet nie wie gdzie.
Pewnie zmuszają Cię żebyś się tam zakrywała?
Uwielbiam to pytanie. Nikt mnie nie zmusza ani “tam” ani nigdzie indziej. Bez względu na to, czy jestem w Afryce, Zatoce Perskiej czy Europie ubieram się podobnie. Hidżab jest ze mną zawsze, gdy wychodzę poza próg mieszkania (tak, również na balkonie). Fakt, że szczególnie w podróży jestem zazwyczaj sama i nie ma to wpływu na mój ubiór, powinien być wystarczającym dowodem na to, że nikt mnie do niczego nie zmusza.
Zmusił Cię, żebyś przeszła na Islam?
Muzułmanką byłam od dawna, fakt, że o tym nie wiesz świadczy tylko o tym, jak bardzo Ci ufam.
Ile żon ma Twój mąż?
Jestem jedyną kobietą w życiu mojego męża, jeżeli kiedykolwiek pojawi się jakaś inna, bez względu na to, czy ze statusem żony czy kochanki, mój mąż więcej mnie nie zobaczy i doskonale o tym wie.
Tyle dla niego poświęciłaś, karierę, całe życie, po to tylko żeby teraz stać przy garach i być jego sprzątaczką?
Wdech, wydech. Ok. Fakt, iż zrezygnowałam z pracy zawodowej nie oznacza, że poświęciłam całe życie i karierę, która zdecydowanie nie była moją wymarzoną ścieżką zawodową – te cyferki nadal śnią mi się po nocach. W końcu mam czas na to, żeby skupić się na studiowaniu tego, co mnie na prawdę pasjonuje, dla mnie to ogromne szczęście – nie poświęcenie. I nie, nie stoję przy garach – mój mąż również lubi gotować, czasami wychodzimy zjeść coś poza domem. Co do sprzątaczki… W Tunezji jedną zatrudnialiśmy, teraz kupiliśmy roombę, żeby się nie stresować sprzątaniem.
Jak sobie radzisz żyjąc w jakiejś norze/lepiance na pustyni?
Tak samo jak w Polsce, biorąc pod uwagę, że ta lepianka, to ponad stumetrowe mieszkanie, a nora to miasto, w którym niczego mi nie brakuje. A jeżeli stwierdzam, że potrzebuję czegoś, co tutaj jest niedostępne, wtedy wsiadam w samolot i przywożę to, co chciałam.
To Wy tam macie internet?
Tak, mamy nawet bieżącą wodę, uwierzysz?
(Konsternacja)
Tak, wiem, że to boli, że mój arabski mąż mnie nie bije, nie zmusza do niczego i że nie dość, że wiedziemy zupełnie normalne życie, to jeszcze mam czelność być szczęśliwa.
A teraz pozostaje Ci się rozkoszować wyrazem twarzy rozmówcy, który musi zrewidować swoje swoje stereotypowe podejście względem tego, czym jest małżeństwo z Arabem.