Nocą drony są szczególnie głośne [recenzja]
Nie przemawia do mnie tytuł tego reportażu. To nie drony słyszałam w głowie w czasie jego lektury, a płacz, krzyki, wybuchy bomb, wystrzały z karabinów i charczenie wydających ostatnie tchnienie staruszek. Na końcu słyszałam już tylko rozdzierający krzyk kobiety wydającej na świat życie i walczącej o życie.
Nocą drony są szczególnie głośne to wyjątkowy reportaż. To zbiór opowieści z różnych zakątków świata, urwanych historii, które z jednej strony pozostawiają niedosyt, a z drugiej ulgę, że to już koniec. Prawie nigdy nie zostawiają nadziei.
Reportaże ze stref kryzysu
Od Afganistanu i Pakistanu, przez Ukrainę, Rosję i Koreę Północną. Od Syrii, Libii, Sudanu i Somalii, aż po Kenię i Sierra Leone. Strefy kryzysu – dyplomatyczne określenie, za którym kryją się tragedie. Tysiące, setki tysięcy, miliony tragedii. Tych w skali mikro, jak desperacka nadzieja na miłość w świecie, w którym konwenanse są znacznie ważniejsze, jak i makro – gdzie broń chemiczna pali skórę, a bomby niszczą całe osiedla.
Nie jestem pewna, czy Bauer dawkuje napięcie, czy daje czytelnikowi chwile oddechu. Dramaty na morzu, walka o przetrwanie i piraci – współcześni piraci, którzy wyłudzają milionowe okupy. Wewnętrzne walki klanowe i plemienne w krajach, które nigdy nie powinny były powstać, w ramach granic, które narzucił zachodni świat.
Wraz z kolejnymi opowieściami uświadamiam sobie, że najgorsze dopiero przede mną
Po chwili poprawiam się, jak zawsze. Nie przede mną, a za tymi, którzy to przeżyli i przed tymi, którzy żyją w “strefach kryzysu” i których czeka podobny los. Nocą drony są szczególnie głośne to ciężka lektura okraszona łzami i rosnącym przerażeniem. Podczas czytania po raz pierwszy od lat zaczęłam – zupełnie nieświadomie – obgryzać paznokcie ze zdenerwowania. Nie wiedziałam, czy najgorsze jest już za mną, czy dopiero przede mną.
Przede mną był prawdziwy test z człowieczeństwa, przerwany historią o działalności saperów w Iraku. Przede mną było umieranie – powolne i bezsensowne. Nie spowodowane bezpośrednio wybuchami, uderzeniami maczety, czy wystrzałami z pistoletu. Dzieci konające z głodu w kenijskim obozie dla somalijskich uchodźców. Kobiety w Sierra Leone, dla których ciąża nie jest błogosławieństwem, a najgroźniejszym stanem, w jakim mogą się znaleźć. Śmierć czająca się w tym, co dla nas, żyjących w bezpiecznym świecie, jest radością.
Jeżeli lubisz literaturę faktu, zajrzyj na listę reportaży, które polecam
To książka, którą warto przeczytać z przynajmniej dwóch powodów
Pierwszy jest zupełnie oczywisty. Jedna książka, wiele miejsc, wiele historii, ogrom informacji. Wiedza o tym, jakie są konsekwencje konfliktów i wojen w jednej pozycji. Nocą drony są szczególnie głośne pozwala musnąć różne tematy i rozbudza ciekawość. Dzięki dowiedziałam się o miejscach i wydarzeniach, o których wcześniej nie miałam pojęcia, a które teraz wiem, że chciałabym zgłębić.
Drugi powód jest dla mnie najważniejszy. Ta książka uczy człowieczeństwa. Niemiecki reporter, który żyje podobnie jak my, ryzykuje życie, by opowiedzieć historie, które nie mają siły przebicia w mediach. Pokazuje, często w brutalny sposób, jak wielka polityka odbija się na zwyczajnych ludziach, którzy tak samo czują, tak samo marzą o spokoju i bezpieczeństwie. Uczy nas doceniać to, co mamy i być wdzięcznymi za to, że nie żyjemy w “strefie kryzysu”.