Czy warto zobaczyć Casa Batlló?
Wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO budynek zaprojektowany przez Gaudiego, jest to jednym z najbardziej charakterystycznych w stolicy Katalonii. Wybierając się do Barcelony, zastanawiałam się, czy warto zobaczyć Casa Batlló. Z zewnątrz wygląda imponująco, ale czy jest sens wydawać 25-39 euro od osoby, za zwiedzenie go od środka? Pokusa była jednak silniejsza i postanowiliśmy zwiedzić wnętrza tej fascynującej kamienicy.
Kim był Antonio Gaudi?
Nie sposób opowiedzieć o Casa Batlló bez odwołania się do postaci jej projektanta, czyli Antonio Gaudiego. Żyjący na przełomie XIX i XX wieku architekt powołał do życia najsłynniejsze budowle, będące dziś głównymi atrakcjami Barcelony. Znany z odwołań do organicznych form, falistych linii i nieregularnych rzutów, chętnie wkomponowywał do swoich projektów elementy fantastyki. Więcej o katalońskim architekcie można dowiedzieć się tutaj.
Casa Batlló od zewnątrz
Są osoby, dla których zupełnie wystarczające jest zobaczenie słynnego budynku od zewnątrz, a dla innych to jedynie przedsmak tego, co czeka za zamkniętymi drzwiami.
Kamienica zlokalizowana przy Passeig de Gràcia, przepięknej ulicy, na której znajdują się sklepy najbardziej ekskluzywnych marek, już z daleka przykuwa wzrok. Balkony, których forma nawiązuje do kości i kolorowa fasada przywołująca na myśl rybie łuski sprawiają, że trudno oderwać wzrok.
Przekraczając próg Casa Batlló
Na samym wstępie dostajemy smartphone ze słuchawkami, na których osoba z obsługi muzeum ustawia wybrany przez nas język. Audio guide dostępny jest w językach kataloński, hiszpański, francuski, angielski, włoski, niemiecki, chiński, japoński, rosyjski, portugalski i koreański. Smartphone spełnia jednak jeszcze jedną funkcję – obrazuje nam jak wyglądały umeblowane wnętrza kamienicy zamieszkanej przez rodzinę Batlló.
Największe rozczarowanie? Puste wnętrza!
To właśnie konieczność zwiedzania ze smartphonem w ręku, była dla mnie najbardziej irytująca. Spodziewałam się finezyjnych mebli, namiastki życia hiszpańskiej burżuazji z początku XX wieku, a zastałam gołe ściany.
Ogromna pustka – takie było moje początkowe wrażenie, gdy rozpoczęłam zwiedzanie Planta Noble. W słuchawkach wybrzmiewał głos przewodnika, który opowiadał o codziennym życiu w domu Batlló, a na mojej twarzy odmalowywało się coraz większe rozczarowanie.
Skłamałabym jednak twierdząc, że nie było co oglądać – nawet puste pokoje pozwalały docenić kunszt pracy słynnego architekta. Miałam wrażenie, że całe piękno pomieszczeń zawiera się w oknach, które zdobią fantazyjne, a zarazem subtelne witraże.
Piękno zaklęte w detalach
Gaudi zaprojektował nie tylko fasadę budynku, ale także każdy element wnętrza. Dbałość o szczegóły i konsekwencja w wystroju pomieszczeń są widoczne coraz bardziej, wraz z każdym naszym krokiem na trasie zwiedzania. Wystarczy spojrzeć w górę, by zobaczyć istne dzieła sztuki znajdujące się tuż nad naszymi głowami.
Ogród, czyli oaza spokoju pośród miejskiego zgiełku
Casa Batlló to nie tylko kamienica, ale też przylegający do niej ogród. Idealnie skomponowany z motywami wykorzystanymi w projekcie budynku, stanowi jego przedłużenie.
Magia zaczyna się na klatce schodowej
Kierując się w stronę wyższych pięter, możemy w pełni docenić niezwykłość projektu katalońskiego architekta. Wprost trudno uwierzyć, że Casa Batlló, wraz z jej fantazyjnie zdobioną klatką schodową i windą, służyła jako budynek mieszkalny.
Bajeczne kolory, niesamowite struktury, szkło załamujące światło i otwarta przestrzeń, na którą wychodzą okna poszczególnych pomieszczeń. Ta część zrobiła na mnie niemałe wrażenie i utwierdziła w przekonaniu, że warto było zobaczyć Casa Batlló.
Każdy detal zdaje się dokładnie przemyślany – nic nie jest tutaj przypadkowe. Wszechobecna niebieska barwa, we wszystkich możliwych odcieniach, działa niezwykle kojąco. Wchodząc na kolejne piętra, coraz bardziej zbliżamy się do źródła światła, jakim jest ogromny świetlik w dachu. Równocześnie odcień błękitu pogłębia się, przechodząc w intensywny szafir.
Fascynująca przestrzeń użytkowa na poddaszu
Poddasze w niczym nie przypomina pozostałej części budynku, a jednak dzięki miękkim, falistym liniom, pozostaje z nim spójne. Przestrzeń na najwyższym piętrze pozbawiona jest elementów dekoracyjnych, a jej biel nawiązuje do śródziemnomorskiego stylu.
Te pomieszczenia pełniły funkcję pralni, suszarni, czy też składziku dla mieszkańców Casa Batllo. Niezwykle ciekawe – jak zawsze, gdy chodzi o życie codzienne w innej epoce.
Dach i legenda o świętym Jerzym
Dach Casa Batllo uświadomił mi, jak ogromną dbałością o szczegóły odznaczał się Gaudi. W końcu szczyt tak wysokiego budynku nie jest widoczny z zewnątrz, a jednak to właśnie tam skrywa się najciekawsza historia.
Legenda o świętym Jerzym, patronie Barcelony, przybyła do Europy w czasie krucjat. Zgodnie z nią, rycerz Jerzy miał zabić smoka, który nękał mieszkańców miasta Silene, położonego prawdopodobnie w Libii. Wersji legendy jest wiele, jak to w przypadku takich historii bywa. Gaudi wykorzystał motyw smoka do dekoracji dachu i ukrycia szpecących go zazwyczaj elementów, takich jak kominy.
Na dachu Casa Batlló regularnie organizowane są koncerty, zwane “Magic Nights”. Więcej informacji na temat nocnego zwiedzania połączonego ze słuchaniem muzyki na żywo, można znaleźć tutaj.
Czy warto zobaczyć Casa Batlló?
Zdecydowanie tak – ten niepowtarzalny budynek opowiada niesamowite historie i wiem, że na pewno żałowałabym, że go nie zobaczyłam. Pytanie powinno raczej brzmieć, czy opłaca się wydać 25 euro od osoby, aby zobaczyć wnętrza tej kamienicy? Tutaj każdy musi już podjąć decyzję samodzielnie, zależnie od budżetu. Jeżeli choć trochę interesuje Was historia sztuki i architektura, nie pożałujecie.
Bilety można kupić online, lub w automacie przed wejściem, jednak wtedy cena wzrasta o 4 euro. Nie dajcie się zastraszyć kolejką, bo to nic pewnego, my nie czekaliśmy na wejście więcej niż minutę.
Lecisz do Barcelony? Plan zwiedzania na jeden dzień znajdziesz tutaj, a informacje o komunikacji miejskiej i podróży z lotniska do centrum opisałam tutaj.