-
Zbiórka dla Saharyjek w obozach dla uchodźców
Zaczynamy nową akcję wsparcia dla saharyjskich kobiet! W grudniu wraz z Omeimą Abdeslam, byłą przedstawicielką saharyjskiego rządu przy ONZ w Genewie jedziemy do jej rodzinnego obozu dla uchodźców Dakhla w Algierii. Działamy oddolnie, na miejscu identyfikując potrzeby i polegając na tym, co mówią tamtejsze kobiety. Np. bardzo wiele z nich prosiło o elektryczne zapalarki na USB do kuchenek, bo robią furorę! Stawiamy na zbiórkę pieniędzy – przede wszystkim dlatego, że możemy je na miejscu wymienić po korzystnym kursie, a pomagają wielokrotnie, zarówno osobie lub organizacji do której trafiają, jak i sprzedawcy i jego rodzinie u…
-
Rozstanie? Saharyjki rozwód świętują imprezą
W obozie dla saharyjskich uchodźców, położonym na algierskiej pustyni, życie płynie swoim rytmem, wyznaczanym przez pięć obowiązkowych, muzułmańskich modlitw. Dzieci chodzą do szkoły, mężczyźni zajmują się zwierzętami i pracą, a kobiety pracą i gotowaniem. W jednym z namiotów panuje większe zamieszanie niż zazwyczaj. Rozlegają się śmiechy kobiet, a wtóruje im tradycyjna, wygrywana na bębnach muzyka. Nie, to nie wesele. Po prostu jedna z Saharyjek świętuje swój rozwód. Jeszcze do niedawna rozwód był tematem tabu w wielu społecznościach w naszym kraju, a tymczasem Sahrawi, rdzenna ludność Sahary Zachodniej, od zawsze traktuje go jako coś zwyczajnego. Ot,…
-
5 rzeczy, które zdziwiły mnie w Saharze Zachodniej
1. Herbata jest wyznacznikiem stopnia zażyłości Sahrawi uwielbiają pić herbatę – zieloną, typu gunpowder. Jej parzenie to cały ceremoniał do którego wykorzystuje się specjalny stoliczek w srebrnym kolorze i małe szklaneczki. Można parzyć ją w domu, można na pustyni czy na plaży – wtedy zabiera się ze sobą cały zestaw. Herbata zostanie nam zaserwowana, gdy przyjdziemy w odwiedziny do znajomych Sahrawi, na weselu, czy też podczas wypadu za miasto. Herbata może także komunikować jak bardzo jesteśmy skłonne się do kogoś zbliżyć. W ubiegły weekend moja przyjaciółka wsiadła do samochodu obcego faceta i wybrała się z…
-
12 ciekawostek na temat Sahary Zachodniej
1. Sahara Zachodnia to ostatnia kolonia w Afryce Sahara Zachodnia była niegdyś hiszpańską kolonią, a od 1963 roku uznawana jest przez Specjalny Komitet ds. Dekolonizacji ONZ za terytorium niesamodzielne. Obecnie jest okupowana przez Maroko, które w świetle prawa międzynarodowego nie sprawuje faktycznej władzy administracyjnej na tym terenie. W 1990 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ potwierdziło, że kwestia Sahary Zachodniej pozostaje kwestią dekolonizacji, do której ma prawo jej rdzenna ludność. 2. Rdzenna ludność Sahary Zachodniej to Sahrawi Sahrawi z arabskiego oznacza “z pustyni”. W języku polskim można stosować określenia Saharyjczyk i Saharyjka. 3. Tradycyjnie wśród Sahrawi istnieje…
-
Co zaskoczyło mnie w kulturze Saharyjczyków?
Plemienny system społeczny Plemiona kojarzyły mi się zawsze bardzo stereotypowo. Przed oczami miałam afrykańską osadę, gdzieś w oddali, w izolacji od reszty świata i przywódcę, który podejmował najważniejsze decyzje. Do dziś Saharyjczycy, nawet ci żyjący w miastach, pozostają częścią plemiennego systemu społecznego. Nie przekłada się on już na politykę, tak jak było to niegdyś, jednak nadal jest istotną częścią codzienności. Plemię jest jak duży klan, który łączą te same cele i dążenia, który chroni swoich interesów. Z tego właśnie powodu najprzychylniej patrzy się na małżeństwa zawierane wewnątrz plemienia. Niegdyś, gdy prowadzono koczowniczy tryb życia, to…
-
Spełniam marzenie i piszę książkę!
Chciałabym móc powiedzieć, że od zawsze lubiłam pisać. W rzeczywistości odkryłam to w sobie w liceum, zupełnie przypadkiem. I nie, nie ze względu na oceny czy opinię polonistki – ta nie mogła chyba być o mnie i moim pisaniu gorsza. Zaczęłam przelewać swoje przemyślenia na bloga, wtedy jeszcze w ramach platformy onet.pl. Moje teksty pojawiały się na głównej stronie Onetu, a z wypracowań dostawałam ledwie tróje i czwóry. Zapragnęłam być dziennikarką i nawet planowałam studia w tym kierunku, choć życie potoczyło się inaczej. Z perspektywy czasu wcale się nie dziwię, że praca w korpo była…