“Mojej siostrze marzyła się noc w grobie” – co sprawia, że nastolatki dołączają do organizacji terrorystycznych?
Zwyczajna dziewczyna, nastolatka jak wszystkie inne, ucieka z domu. To jeszcze nic nadzwyczajnego, ale wkrótce pojawiają się nagrania z lotniskowego monitoringu lub potwierdzenia przekroczenia granicy. A na koniec wiadomość: utrzymywała kontakt ze znanym służbom terrorystom. Jeśli ma szczęście, przeżyje i trafi do więzienia. Bywa jednak, że już nikt o niej nigdy nie usłyszy.
Wtedy pojawia się najważniejsze pytanie: Co takiego ciągnie ją do bezwzględnego i brutalnego świata fundamentalizmu?
Powstało wiele opracowań, próbujących wyjaśnić powody i wyrafinowane mechanizmy manipulacji stosowane szczególnie przez ISIS. Przywołują one zazwyczaj przemoc czy niezrozumienie w domu, brak akceptacji przez środowisko i kryzys tożsamości, a także poszukiwanie miejsca i grupy, do których można przynależeć1.
Pozostawia to jednak pewien niedosyt, bo nie daje odpowiedzi na pytanie, dlaczego młoda dziewczyna w ogóle uległa manipulacji? Dlaczego świat radykalizmu religijnego, fundamentalizmu i przemocy wydawał jej się tak atrakcyjny? I w końcu: dlaczego nikt tego nie zauważył i nie zareagował?
Doniesienia medialne o “dżihadowych narzeczonych” są w rzeczywistości jedynie epilogiem do historii, która rozegrała się znacznie wcześniej. Decyzja o porzuceniu życia i rodziny jest zwieńczeniem złożonego procesu, przez który przeprowadza nas nominowany do Oskara film “Cztery córki”. Opowiada on prawdziwą historię Olfy Hamrouni, której córki, Rahma i Ghoffrane, dołączyły do ISIS.
Fakt, że to właśnie Kaouther Ben Hania, tunezyjska reżyserka podjęła temat, stanowi o unikalności filmu, który pozbawiony jest orientalizacji i uprzedzeń, a zamiast tego uderza uniwersalnością doświadczeń. Bieda, zagubienie, nastoletni bunt, przemoc i trauma pokoleniowa, od których ucieczką staje się religia. Choć to wcale nie religia ukazana jest jako źródło problemów.
Fundamentaliści z laickiego kraju
Za najbardziej liberalny i zlaicyzowany kraj arabski uchodzi Tunezja2. To – wydawać by się mogło – przykład sukcesu, co potwierdza fakt, że w 2015 roku stała się pierwszym, od lat 40-tych, arabskim krajem klasyfikowanym jako wolny3. Odbywają się tam demokratyczne wybory, a konstytucja zapewnia równość pomiędzy kobietami i mężczyznami4.
Dla obserwatora oceniającego tamtejsze realia przez pryzmat zachodnich przekonań, wszystko wydaje się idealne. Aż do momentu, gdy dowiadujemy się, że to właśnie z Tunezji, a nie z uchodzących za znacznie bardziej konserwatywne Arabii Saudyjskiej, Egiptu czy Jemenu, pochodziła największa liczba zagranicznych rekrutów do ISIS.
Między sześć a siedem tysięcy Tunezyjczyków dołączyło do ISIS, co jest zatrważająco wysoką liczbą, gdy mowa o zaledwie 12 milionowym kraju5. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że władze powstrzymały kolejnych 12 tysięcy potencjalnych rekrutów6.
Córki, które pożarł wilk
Około 1000 tunezyjskich kobiet i młodych dziewczyn zasilało szeregi organizacji terrorystycznych7. Porzuciły swoje dotychczasowe życie w kraju, który zakazuje poligamii i gwarantuje im prawo do dziedziczenia na takich samych zasadach, jak mężczyźni i stały się żonami bojowników, a niekiedy same uczestniczyły w przeprowadzaniu ataków terrorystycznych8.
Biorąc pod uwagę skalę, nie był to w Tunezji nowy temat. Stanowił jednak tabu, które przerwała Olfa Hamrouni publicznie krytykując władze za ich opieszałość i nieudolność w działaniu9.
Olfa ma cztery córki. Dwie młodsze nadal z nią mieszkają. Dwie starsze pożarł wilk. – pada na samym wstępie filmu. To niekonwencjonalny dokument, którego realizacja musiała stanowić spore wyzwanie – bo jak zrekonstruować historię bez perspektywy dwóch najważniejszych bohaterek, które do dziś przebywają w libijskim więzieniu?
W efekcie oglądamy film, w którym niewiele jest gry aktorskiej, a najwięcej uwagi otrzymują rozmowy matki z pozostałymi dwiema młodszymi córkami. Wkraczamy do ich świata, w którym opowieść, zakrawająca niekiedy na intymną spowiedź, przeplata się ze scenami odtwarzającymi rodzinne wspomnienia i niejednokrotnie możemy się poczuć jak intruz, który narusza prywatną przestrzeń rodziny.
Rozdrapywanie ran
Rodzina Hamrouni zdaje się stawiać wszystko na jedną kartę i przełamywać kolejne bariery tabu w tunezyjskim społeczeństwie. Spowiedź i jednostronne opowieści przeradzają się niemal w rodzinną terapię, która obnaża, bolesne zaniedbania i spiralę przemocy.
To będzie w tym filmie bolesne. Jeszcze raz wszystko przeżyjemy. Rozdrapiemy rany. – mówi jedna z młodszych córek, wspominając siostry.
Być może najwymowniejszą sceną tego filmu jest moment, gdy aktor odgrywający rolę byłego chłopaka Olfy, ugina się pod ciężarem emocji i odmawia dalszego nagrywania. Dostajemy tu emocje w surowej postaci, pozbawione filtra, do bólu autentyczne i wyraziste.
Olfa przestaje być jedynie rozpaczającą matką, a staje się wielowymiarową, silną kobietą, która gubi się w gąszczu własnych pragnień, obaw i norm społecznych. Jej postać doskonale obrazuje walkę toczoną przez kolejne pokolenia kobiet, które równocześnie zdają się zwalczać i wzmacniać patriarchat.
Ben Hania ukazuje relacje rodzinne warstwa po warstwie, niemal jakby obierała cebulę i każda kolejna warstwa to więcej łez. Łez matki, która zdaje się po raz pierwszy słyszeć – lub faktycznie słuchać – jak postrzegają ją córki. I łez córek, które dzielą się bólem i poczuciem winy. To także obraz złożoności tunezyjskiego społeczeństwa w którym konserwatywne wartości zderzają się z obcą – i często na siłę narzucaną – nowoczesnością.
Nieszczęsna szmata
Na ulicach tunezyjskich miast niewiele jest kobiet w hidżabach, co zachodnim obserwatorom jawi się jako wyraz rozwoju i wolności. W rzeczywistości jest jednak spadkiem po kolonializmie i skutkiem dekad restrykcji.
Ciało kobiety jest niebezpieczne i należy tylko do męża – mówi Olfa, którą seksualność przeraża tak bardzo, że dostrzegała ją już w kilkuletnich dziewczynkach. Sama była praktykującą muzułmanką, więc odetchnęła z ulgą, gdy Rahma i Ghoffrane zwróciły się ku religii i nosić niqab. To było mniej niebezpieczne niż ich wcześniejsze farbowanie włosów i depilowanie ciała. A dla nastolatek stało się drogą do wolności.
Przed francuską kolonizacją, na terenie dzisiejszej Tunezji, zasłanianie ciała przez kobiety i mężczyzn było neutralnym stylem ubierania. Uległo to zmianie gdy Francuzi zaczęli prowadzić kampanie społeczne zachęcające kobiety do odsłaniania ciała. Wkrótce stało się to symbolem zamożności i pozycji społecznej, bo jedynie rodziny stosujące się do zasad kolonizatora miały szansę na władzę i zajmowanie wysokich stanowisk.
Gdy w 1956 roku Tunezja uzyskała niepodległość, władzę objął Habib Bourgiba i szybko zasłynął jako “wyzwoliciel tunezyjskich kobiet”. Rzeczywiście zapewnił im prawo do pracy i prowadzenia własnego biznesu, zakazał poligamii, małżeństw dla osób młodszych niż 17 lat i dał równe prawa do rozwodu. Daleko mu było do demokraty, a poklask Zachodu zyskał siłą zdejmując hidżaby – które nazywał “nieszczęsnymi szmatami” – z głów przypadkowych kobiet10.
Następca Bourgiba, Ben Ali, rozszerzył prawa kobiet, jednak było to jedynie zasłoną dymną, wykorzystywaną do zwalczania politycznych przeciwników11.
Przed rewolucją w ogóle tego nie było. Żadnych nikabów, hidżabów, nic z tych rzeczy. Jak chciałaś nosić chustę, nosiłaś ją u siebie w domu. Bo jak nie, zgarniała cię policja i dostawałaś lanie pałami. Za Ben Alego nie wolno było nawet zakrywać włosów. Policja aresztowała kobiety, które nosiły hidżab. Do tego stopnia, że w tamtych czasach noszenie chusty było aktem oporu – opowiada bohaterka “Czterech Córek” – Chcieli narzucić pewien wzorzec Tunezyjki. Jaka powinna być, co jej wolno, a czego nie.
Dopiero w 2011 roku Tunezyjki odzyskały prawo do samodzielnego decydowania o swoim stroju, jednak nadal łatwo jest rozpoznać status kobiety po tym, czy nosi hidżab czy nie.
Haram
Wszystko stało się haram – mówi Olfa, której karykaturalna religijność córek przestała się wydawać mniejszym złem.
Rahma i Ghoffrane nie tylko zasłaniały swoje ciała, ale też przestały słuchać muzyki i oglądać telewizję. Mówiły, że to haram, zabronione i irytowały się, gdy matka i młodsze siostry nie szły za ich przykładem. Wiedzę czerpały od internetowych szejków, podążając za ich wypaczonymi interpretacjami Koranu.
Ghofran miała 16, a Rahma 15 lat gdy uciekły z domu i dołączyły do ISIS w sąsiedniej Libii.
Ofiary, wina i konsekwencje
Rahma i Ghoffrane w styczniu 2023 roku zostały skazane na 16 lat w libijskim więzieniu. Ghoffrane ma 8-letnią córeczkę, która przebywa tam wraz z nią.
I aż kusi, by zapytać, czy one i inne młode osoby nie są równocześnie winnymi i ofiarami? Skoro problem istnieje na tak dużą skalę, to do którego momentu możemy obwiniać za to jednostki, a kiedy warto jest się zatrzymać i zastanowić, jak bardzo zawiódł system? Dlaczego nie zapewnił im edukacji i ochrony ani nie zareagował, gdy dwie zbuntowane nastolatki postanowiły zaprzepaścić życie swoje i innych.
Zniszczyła Was ta rodzina, ale ja nie dam jej się zniszczyć – na koniec mówi przez łzy jedna z młodszych córek. Starsze córki pożarł wilk, tylko czy przypadkiem rodzina i społeczeństwo nie podały mu ich na tacy?
Przypisy
- Female Radicalisation: a case of ISIS ↩︎
- Rory McCarthy, Re-thinking Secularism in post-Independence Tunisia, The Journal of
North African Studies Volume 19, Issue 5 (2014) pp.733-750, ↩︎ - Discarding Democracy: Return to the Iron Fist, Freedom in the World 2015, Freedom House ↩︎
- Three Waves of Gender Reform in Tunisia: Reflections on the Eve of National Women’s Day ↩︎
- Demographics of Tunisia – statistics & facts ↩︎
- 12.000 Tunisiens empêchés de faire le djihad ↩︎
- Tunisia’s Female Jihadists ↩︎
- Female suicide bomber injures 20 in Tunisian capital ↩︎
- Tunisian mother’s grief: Two daughters lost to Islamic State ↩︎
- Tunisie : Quand Bourguiba enlevait le voile des femmes ↩︎
- From Bourguiba to Saied: The instrumentalisation of women’s rights in Tunisia ↩︎
Tekst powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem Nowe Horyzonty