Książki

Historia pewnych blizn – recenzja książki „Sami i pragnienie wolności”

Są takie blizny, które zmieniają nas na zawsze i opowiadają całe historie. Niektóre nosimy na ciele, często widoczne dla innych, a inne na duszy, głęboko ukryte przed światem. Jakie blizny nosi na sobie dziecko, które dorastało w brutalnym reżimie?

Rafik Schami, w słowach Szarifa, młodego uchodźcy z Syrii, zabiera nas w podróż do przedwojennego Damaszku. To właśnie tam, w chrześcijańskiej dzielnicy, rozgrywa się historia, w której na pierwszy plan wybija się głęboka przyjaźń dwóch chłopców, którzy wiele lat później przeciwstawili się dyktaturze.

Nie pamiętam już, kiedy poznałem Samiego. Jak daleko sięgam pamięcią, byłem jego przyjacielem. (… żartowano z nas, że jesteśmy jedynymi bliźniakami na świecie, którzy zostali urodzeni w tej samej godzinie, ale przez dwie różne matki.

Lekturę zaczęłam, siedząc, w zacisznym ogródku kawiarni i szybko poczułam, jakbym nie była sama. Był ze mną Szarif, który z prostotą dzielił się wspomnieniami ze swojego dzieciństwa. Szkicował obraz przedwojennej Syrii, różnorodności jej mieszkańców ale przede wszystkim swojego przyjaciela, Samiego, którego każdą przygodę upamiętniają blizny.

Ciekawym stylem napisana jest ta książka, jakby bez ingerencji autora, tylko z samym zapisem słów jego rozmówcy. Mamy nawiązania do przyszłości i zapowiedzi czegoś, co za jakiś czas się pojawi: „Ale o tym opowiem ci przy następnym spotkaniu”, a także wtrącenia i dygresje. Właśnie dlatego nie opuszczało mnie wrażenie siedzenia przy kawie z Szarifem i wsłuchiwania się w jego opowieść.

To książka o sile przyjaźni wobec brutalności otoczenia

Zupełnie inaczej czyta się historie, spisane przez osoby pochodzące z jakiegoś kraju lub ściśle z nim związane, niż takie, w których narratorem jest przypadkowy obserwator.

W opowieści Scharifa nie ma orientalizowania, tylko opisywanie własnych przeżyć, doświadczeń, które dla bohatera nie są niczym zaskakującym, bo wpisują się w to, co znane. Jest także tak charakterystyczne dla osób z arabskiego kręgu kulturowego skupienie raczej na przeżyciach innych, niż własnych, stąd postać najlepszego przyjaciela z każdą kolejną stroną nabiera wyrazistości, ukazując jego odwagę i oddanie.

W takich opisach punkt ciężkości przesuwa się na niuanse relacji międzyludzkich i zawiłości charakterów, które są niezwykle wielowymiarowe. Starszy listonosz ze słabością do chłopca, przy którego narodzinach przypadkowo asystował. Najlepsze przyjaciółki, których mężowe się nienawidzą i które życie zmusiło do nauczenia się sprytu. Ojcowie, którzy budzą lęk, miłość i pogardę. Albo zupełnie obcy ludzie, których kompleksowość i sprzeczności sprawiają, że śledzimy akcję z zapartym tchem.

Zdumiewało mnie, że ktoś naraża życie tylko po to, żeby dotrzymać słowa danego jakiemuś nieznajomemu chłopakowi. Przy czym ten mężczyzna nie jest żadnym świętym ani nikim „zacnym”, tylko hazardzistą i oszustem, pozbawionym skrupułów przemytnikiem i bezlitosnym szefem bandy.

Te postacie i tak umiejętnie nadany im ludzki wymiar sprawiają, że nawet akcja osadzona w dalekim od nas świecie, w innej kulturze, staje się nam bliska. Dzielimy z nimi te same, uniwersalne emocje i marzenia. I dopiero troski okazują się tak inne, gdy znienacka pojawia się opis strachu i zmagań z okrutnym systemem.

Przeszedłem piekło. Czegoś takiego żaden człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić. Maltretowali mnie dzień w dzień i wrzucali do celi, w której siedziało przeszło czterdzieści osób. Byli to ludzie starzy, młodzi, a także troje dzieci. Wyobraźcie sobie: troje dziewięcio- czy dziesięciolatków!
(…)
Widziałem mężczyzn, młodych i starych, umierających w trakcie tortur. Wywlekano ich potem za nogi, jakby to były worki śmieci. Widziałem cudownie pięknych ludzi, których tortury przemieniały w żałosne kreatury.

To książka o dzieciach i ich sile

Gdy piszę tę recenzje, wielokrotnie przerywam, wstaję od biurka, sprawdzam zaznaczone cytaty. Chciałabym dodać je wszystkie. Mimowolnie porównuję swoje lata szkolne z doświadczeniami głównych bohaterów i podziwiam ich hart ducha, którym wykazują się lawirując w gąszczu obostrzeń i ograniczeń.

Nasza szkoła przypominała raczej koszary i miała niewiele wspólnego z instytucją oświatową przeznaczoną dla wolnych ludzi. Uczniowie byli tu uczeni miłości do „prezydenta” i nienawiści do jego wrogów. To wprawdzie idiotyzm, ale gdy po-wtórzysz jakiś idiotyzm trzysta razy w ciągu roku, to wejdzie ci on w krew.
(…)
I biada, jeśli nauczyciel, szpicel czy członek partii przyłapał któregoś z uczniów na kpiącym uśmieszku, wygłaszaniu nieprawomyślnych sloganów czy milczeniu pośród powszechnego aplauzu.

Czy dzieciństwo w takim miejscu mogło być szczęśliwe? Takie opisy równoważą wspomnienia pierwszych doświadczeń miłosnych, zabiegania o zdobycie najlepszych przysmaków dla siostry, czy troski o zwierzęta. Wszystkiego tego, co uniwersalne, bez względu na okoliczności. I wszystkiego tego, co Sami przypłacił bliznami.

To książka o buncie i marzeniach

Napięcie wzrasta w miarę czytania „Samiego i pragnienia wolności”, bo rośnie nie tylko intensywność przeżyć dojrzewających chłopców, ale zagęszcza się polityczna atmosfera w Syrii, która stoi u progu Arabskiej Wiosny. Nagle opisy dziecięcych przeżyć z wcześniejszych stron przestają być niewinne, bo okazują się wstępem do powstania przeciwko reżimowi. I gdzieś w tym wszystkim, za pośrednictwem dwóch chłopców, zaczynamy doskonale rozumieć frustrację całego narodu i jego chęć do walki.

Z opisu wydawcy dowiadujemy się, że autor zadedykował tę powieść „dzielnym dzieciom z Dary, które wiosną 2011 roku wszczęły powstanie, aby pomóc dorosłym chodzić z podniesioną głową” i chciałabym, żeby czytając tę książkę każdy pamiętał właśnie o nich:

Mimo młodego wieku przyswoiły sobie wiele rzeczy z całego świata i codziennie były świadkami niesprawiedliwości, o której szeptali rodzice. Ale w przeciwieństwie do nich one marzyły jeszcze o wolności i godności, bo wciąż nie doświadczyły dosyć lęku.

I żeby każdy pamiętał o tym, jak wielką cenę były skłonne zapłacić za swoje marzenia o wolności:

Szef tajnej służby w mieście, Abd Mahbul, skorumpowany kuzyn prezydenta, wkrótce doszedł, stosując tortury, do tego, kto stoi za tymi hasłami — osiemnaścioro dzieci ze szkoły podstawowej! Kazał je aresztować i poddać bestialskim torturom.

Komu polecam lekturę?

„Sami i pragnienie wolności” to niezwykle ciekawa pozycja, szczególnie dla osób zainteresowanych regionem Lewantu. Jej niewątpliwą zaletą jest ukazanie różnorodności Syrii i skupienie się na mniejszości chrześcijańskiej, która tak często bywa pomijana. Dzięki temu mamy okazję mimowolnie poznawać nie tylko relacje pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi, ale także unikalność kultury Arabów, którzy nie wyznają islamu.

Chciałabym, żeby sięgnęły po nią także osoby, dla których temat migracji i uchodźstwa stanowi wyzwanie, bo „Sami” uwrażliwia i pomaga zrozumieć tragedię, która dotknęła miliony osób zmuszonych opuścić swoją ojczyznę.

Książka wydana nakładem Wydawnictwa Noir sur Blanc


Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Noir sur Blanc