Czego nauczyłam się będąc w związku z Arabem
Egzotyka nie wystarcza, aby związek trwał
Egzotyka może sprawić, że związek z Arabem wyda się interesujący. Wszystko jest nowe, ekscytujące, pojawia się ten niesamowity dreszczyk emocji. Odkrywanie tego, co nieznane. Świat pachnący orientalnymi przyprawami i ciężkim kadzidłem, palmy, słońce i niemal wakacyjna radość. Raj. Przepis na romans idealny, ale związek długoterminowy to rutyna i ciągłe bycie ze sobą, nawet gdy nie mamy ochoty na siebie patrzeć. Kiedyś usłyszałam sformułowanie, że “decydujemy się na związek z określonym zbiorem wad, które jesteśmy w stanie zaakceptować”. Nad zaletami przechodzimy do porządku dziennego i przestajemy je dostrzegać, a wady stają się coraz bardziej wyraźne.
Związek z Arabem, to związek jak każdy inny
Jak w każdym związku, tak i w związku z Arabem ekscytacja powoli przemija, a motyle w brzuchu ustępują miejsca przywiązaniu i trosce. Orient powszednieje. Pojawiają się codzienne problemy, trzeba się zmierzyć z licznymi trudnościami. Są chwile, kiedy chce się wszystkim rzucić, spakować walizki i mieć chwilę wytchnienia. Są też dni, kiedy miłość rozkwita i bliskość rekompensuje wszelkie wcześniejsze tarcia. Są humory, gorsze dni, wygórowane oczekiwania, romantyczne wyjazdy i czekoladki bez okazji. Raz jest lepiej, raz jest gorzej – jak w każdym innym związku.
Związek z Arabem jest trudniejszy
Codzienne troski i wyzwania często są wystarczające, żeby spędzić nam sen z powiek. Czasami wystarczają, by związek nie przetrwał próby czasu lub gorszego okresu. Dorzućmy do tego różnice kulturowe, tęsknotę za domem z jednej czy drugiej strony, często skrajnie różne przyzwyczajenia i sytuacja może być naprawdę niewesoła. Taki związek wymaga więcej pracy u podstaw, skupienia, pamiętania o różnicach.
Różnice kulturowe widoczne są w drobiazgach
Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że w Europie i krajach arabskich stroje mogą znacząco się różnić. Że w arabskim domu to matka jest najważniejsza. Doskonale wiemy, że muzułmanie nie jedzą wieprzowiny i wystrzegają się alkoholu. Takie różnice kulturowe są łatwe do zaakceptowania w związku, bo są oczywiste. Łatwo je zidentyfikować, łatwo ustalić zasady. Można przejść nad nimi do porządku dziennego tak szybko, że zapomnimy o ich istnieniu.
Różnicami, które potrafią najbardziej dać w kość są drobiazgi, te z pozoru nieistotne detale, których początkowo nawet nie dostrzegamy. Będąc w związku z Arabem nauczyłam się tego, że często jedno z nas przeżywa znacznie bardziej kwestie, o których drugie nawet nie myśli.
Być może dla tego arabskiego mężczyzny końcem świata będzie sytuacja kiedy traci pracę i kobieta musi włożyć więcej wysiłku w utrzymanie domu lub ograniczyć wydatki, nawet jeżeli dla niej to nie problem. Że być może dla kobiety niezrozumiałym będzie jego rozdrażnienie tym, że ona stroi się wychodząc z domu, ale dla niego zakłada t-shirt i rozciągnięty dres. Być może on będzie próbował wyręczyć ją we wszystkim z czystej dobroci serca, a jej wewnętrzna Zosia-samosia poczuje się dotknięta do żywego. Dla niej niezrozumiałym może być to, że gdy jego karta nie zadziała i sama zapłaci używając swojej, dostanie od razu gotówkę do ręki.
Komunikacja to podstawa
Wyświechtane sformułowanie, jednak znacznie bardziej wielowymiarowe, niż w związku z rodakiem. W związku z Arabem, czy jakimkolwiek innym obcokrajowcem trzeba odrzucić wszystko, co się wie i zacząć rozmowę od podstaw. Nie od tego, jak chcemy, żeby coś wyglądało, ale od tego, jakie dana rzecz ma dla nas znaczenie i z czego ono wynika.
Jak w każdym związku musimy zmierzyć się z demonami przeszłości, z obawami i przezwyciężyć strach. W związku z osobą pochodzącą z tego samego kręgu kulturowego obracamy się w jednakowym kontekście, w kwestiach, które dla obojga są oczywiste. W związku mieszanym zaczynamy od wyjaśnienia kontekstu. Od wyjaśnienia rzeczy, które są dla nas oczywiste, czego w ogóle nie musiałybyśmy poruszać w rozmowie z rodakiem.
Początkowo mój mąż nie mógł zrozumieć, dlaczego miałam tak wielkie trudności z przystosowaniem się do nowego stylu życia. Dla niego, kulturowo, naturalną rzeczą było to, że moje życie zmieniło się na znacznie lepsze i zostałam odciążona przez to, że nie muszę więcej pracować. Tutaj nie wystarczyła zwyczajna rozmowa na temat tego, że praca była dla mnie czymś naturalnym, że lubiłam być w ruchu, lubiłam nowe wyzwania. W jego mniemaniu nadal mogłam być w ruchu, nadal mogłam się realizować i w dodatku nie musiałam pracować. Tutaj potrzeba było wiele czasu, żeby wyjaśnić, jak w praktyce wygląda podział ról w polskich rodzinach, jak wiele obowiązków spoczywa na kobiecie. W jaki sposób postrzegane są kobiety, które nie pracują i jak jest to jedyna rzeczywistość i rola, którą znamy. Pomimo tego, że potrzebowałam przerwy od pracy i sama się na to zdecydowałam, dla mnie ta przeprawa była jak walka z naturą, a dla mojego męża była to najnaturalniejsza rzecz na świecie.
Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość
Można zedrzeć gardło, próbując wyjaśnić, co nas gnębi i dlaczego dana rzecz jest dla nas tak ważna. Można odetchnąć z ulgą, że w końcu dotarło, w końcu udało nam się przekazać nasze myśli i troski we właściwy sposób. Światełko w tunelu widzimy coraz wyraźniej. Już, już mamy nadzieję, że będzie lepiej, że coś, co nas dręczyło, można puścić w niepamięć, aż nagle zostajemy brutalnie sprowadzone na ziemię.
Trudno jest zmienić podejście do kwestii, które przez całe nasze życie kształtowały naszą rzeczywistość, które stanowią o tym, kim jesteśmy. Trudno przyjąć do wiadomości, że druga osoba może postrzegać świat tak skrajnie inaczej, niż my lub traktować role społeczne w odmienny sposób. Potrzeba ogromu samozaparcia, żeby nauczyć się patrzeć na świat z perspektywy, o której istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Potrzeba ogromu cierpliwości z obydwu stron, aby podejmować kolejne próby zrozumienia.
Nie każdy problem da się rozwiązać
Trzeba próbować, ale trzeba też wiedzieć, kiedy przestać. Każde małżeństwo, każdy związek boryka się z trudnościami mniejszymi lub większymi. Wszyscy chcielibyśmy je wyeliminować i żyć długo i szczęśliwie. Naoglądaliśmy się zbyt dużo komedii romantycznych, jeżeli wierzymy, że jest to możliwe. Istnieją kwestie, w których nie sposób o kompromis, a jakiekolwiek poświęcenia leżą całkowicie poza naszym zasięgiem. Żadna ze stron nie jest skłonna ustąpić i tkwimy w impasie.
Można wylać morze łez i nic nie osiągnąć. Czasami jednak nie warto kopać się z koniem i można zastanowić się, w jaki sposób wpasować to, co tak bardzo irytuje, w naszą codzienność i jak załagodzić negatywne aspekty takiej sytuacji. Być może z czasem zmiany przyjdą same, naturalnie.
Wiele kwestii, które wydawały nam się nie do przeskoczenia, przez które gotowa byłam odejść albo które mój mąż długo odchorowywał z czasem przybladły. Z czasem oboje zrozumieliśmy, że jesteśmy dla siebie ważniejsi niż to, co nas dzieli. Z czasem nauczyliśmy się – i często jest to proces ciągły – tak dopasowywać do siebie w kwestiach spornych, żeby każde z nas coś z tego miało. Żeby to, czego nam brakuje zastąpić czymś innym.
Kompromisy to podstawa
Słyszeliście to tysiąc razy? Powtórzę po raz tysiąc pierwszy. K o m p r o m i s y t o p o d s t a w a. Nauczmy się jednak odróżniać kompromisy od poświęceń. Jako kobiety mamy tendencję do dawania znacznie więcej, niż otrzymujemy – wymagajmy także, od naszych partnerów. Tak, zdecydowałam się na związek z osobą z innej kultury, ale identyczną decyzję podjął mój mąż. On też musi mieć na uwadze to, że pewne kwestie są dla mnie trudne lub nawet niemożliwe do zaakceptowania. Tak samo, jak ja zrobiłam krok w jego stronę, tak samo on musi zrobić krok w moim kierunku. Kompromis nie powinien być zawsze obowiązkiem kobiety. Kompromis to spotkanie się pośrodku drogi.
Brak zrozumienia nie wynika ze złej woli
To zdanie trzeba sobie nieustannie powtarzać. Wryć w pamięci, napisać na kartce i przykleić na lodówce. Różnice kulturowe robią swoje. Często możemy chcieć jak najlepiej, a jednak osiągnąć zupełnie odmienny efekt od zamierzonego. Możemy nawet zranić drugą osobę, bo sugerowaliśmy się własną definicją słowa “najlepiej”. Jeżeli wiesz, że druga osoba Cię kocha, że się o Ciebie troszczy, koniecznie musisz przestawić się na myślenie o tym, że nie ma ona złych intencji. Że wszystko, co robi, wynika z troski, czasami po prostu pojmowanej inaczej.
Wszelkie teksty dotyczące miłości i związków mieszanych bazują na moich doświadczeniach, obserwacjach i rozmowach z innymi kobietami. Wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia, znajduje się w zakładce „Miłość”. Nie odpowiadam na maile i wiadomości z prośbami o radę w kwestiach związkowych. Dlaczego, wyjaśniłam tutaj.