
Sprzęty, bez których nie wyobrażam sobie życia
Tytuł brzmi wzniośle, ale prawda jest taka, że do dobrego łatwo jest się przyzwyczaić. A ja należę do osób, które lubią rozpieszczać same siebie i robić wszystko, żeby maksymalnie ułatwić sobie życie i zapewnić sobie jak najwięcej komfortu.
Mieszkałam już w różnych miejscach i w różnych warunkach. W Saharze Zachodniej całkowicie przewartościowałam znaczenie komfortu, gdy w kuchni nie tylko nie miałam zmywarki, ale nawet ciepłej wody. Jednak teraz, będąc ponownie w Europie i mogąc cieszyć się łatwym dostępem do wszelakich dóbr materialnych, zrobiłam wszystko, żeby jak najbardziej uprzyjemnić sobie życie. I planuję robić to nadal!
Tefal Companion

Gdy szukałam miksera, blendera i kilku innych sprzętów, konsultowałam zakupy z moją kulinarną guru – Lady Kitchen. To właśnie Agnieszka zasugerowała, żeby zamiast kilku sprzętów kupić jeden, a dobry. Jej pochwały na rzecz Tefal Companion nie miały końca i przyznam, że perspektywa robota, który wyrobi za mnie ciasto i zadba o to, by wyrosło, a także ugotuje zupę i ubije krem na tort, brzmiała kusząco. Nie zastanawiałam się długo, kupiłam i od tamtej pory gotowanie nabrało innego wymiaru i jakości. Oszczędność czasu, łatwość przygotowania potraw i wypieków i znacznie mniejszy bałagan to rzeczy, których nie da się przecenić.
Recenzję Tefal Companion znajdziecie na blogu Lady Kitchen
iRobot Roomba

Nienawidzę odkurzać. Syzyfowa praca, szczególnie gdy mamy choć jednego zwierzaka. Na samą myśl o wyjmowaniu odkurzacza, dopinaniu rury i szczotki czuję się zmęczona. Irytują mnie takie prace domowe. Roomba nie zastąpi w 100% standardowego odkurzacza, bo są zakamarki, do których nie dotrze, ale dzięki niej moje mieszkanie jest czyste, jak nigdy dotąd, a nie wymaga to ode mnie absolutnie żadnego wysiłku.
Mop parowy

Bardziej od odkurzania nienawidzę tylko mycia podłóg. Mopy, szczotki, detergenty, wiadra, wyżymanie – za dużo tego. Mop parowy, który był w mieszkaniu, które wynajmujemy, stał się moim najlepszym przyjacielem. Napełniam pojemnik wodą, podłączam do prądu i bez szczególnego wysiłku myję podłogi. Brudną ściereczkę wrzucam do prania i po problemie. Bez zbędnego przygotowywania, wiader i rozchlapującej się wody.
Pralko-suszarka

Uroki posiadania suszarki odkryłam mieszkając na Wyspach Kanaryjskich. Zachwyciłam się, jak cudowne jest to rozwiązanie do małych mieszkań, gdzie zwyczajnie brakuje miejsca na suszarkę na pranie. Szwajcaria całkowicie mnie w tym temacie rozpuściła, gdzie korzystając z pralni w naszym budynku, mogłam wysuszyć pranie w godzinę i w dodatku nie było potrzeby go prasować.
W tej chwili mam dość miejsca, by suszarka w pokoju gościnnym mi nie przeszkadzała i dość rozsądku, by z suszarki automatycznej nie korzystać na co dzień, bo raz, że kwestie środowiskowe, a dwa, że rachunki za prąd. Jest to jednak sprzęt, który wielokrotnie przyszedł mi z pomocą, gdy potrzebowałam coś wysuszyć na wczoraj, a pogoda nie dopisywała.
Raclette

Mieszkając za granicą uświadamiamy sobie, że nagle potrzebne są nam rzeczy, o których istnieniu wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Tak też było ze mną i raclette, które jest tak nazwą urządzenia, jak i posiłku, czy raczej sposobu jego przygotowania. Raclette to niewielki, elektryczny grill, który często zajmuje punkt centralny podczas spotkań w gronie przyjaciół tak we Francji, jak i w Szwajcarii. Tym, co czyni go wyjątkowym, są łopatki, na które kładziemy plastry sera, który również nazywa się Raclette, by ten powoli się topił.
Raclette to fantastyczna opcja na niewymagający posiłek w luźnej atmosferze. Przygotowujemy talerze warzyw, wędlin, czy owoców morza i każdy z gości kładzie na grillu dokładnie to, na co ma ochotę.
Wyciskarka do soku

Nie ma nic lepszego niż świeży sok. Kawy nie piję, herbatę bardzo lubię, ale sok to dla mnie życie. Uwielbiam to, że w domowym zaciszu mogę przygotować dowolny. Mam wyciskarkę wolnoobrotową Philips Viva Collection, która w swojej półce cenowej jest bardzo dobra, chociaż resztki nadal są wilgotne. W przyszłości zdecydowanie zainwestuję w lepszy model.
Kindle

Uwielbiam czytać książki i zdarzało mi się pochłaniać jedną dziennie. Gdy rozpoczynałam studia, wiedziałam, że nie będę w stanie wozić ze sobą całej domowej biblioteczki, dlatego postanowiłam zainwestować w czytnik e-booków. Padło na Kindle, który był ze mną ponad 6 lat i przekazałam go dalej tylko dlatego, że zdecydowałam się kupić nowy, z podświetlanym ekranem. Nie znam drugiego tak niezawodnego urządzenia, które w dodatku dawałoby tak wiele rozrywki i radości.
Dyfuzor zapachów

Uwielbiam świeczki zapachowe i przytulną atmosferę, jaką tworzą. Niekiedy jednak, szczególnie gdy w domu pojawiają się goście, chcę upewnić się, że będzie nas otaczał przyjemny zapach i niekoniecznie chcę, by było to nachalne i oczywiste. Dyskretny dyfuzor zapachów przychodzi tutaj z pomocą. Mój dodatkowo ma wbudowaną lampkę zmieniającą kolory, więc wieczorny relaks gwarantowany.

