Sahrawi przyjęcie rozwodowe
Sahara Zachodnia

Rozstanie? Saharyjki rozwód świętują imprezą

W obozie dla saharyjskich uchodźców, położonym na algierskiej pustyni, życie płynie swoim rytmem, wyznaczanym przez pięć obowiązkowych, muzułmańskich modlitw. Dzieci chodzą do szkoły, mężczyźni zajmują się zwierzętami i pracą, a kobiety pracą i gotowaniem.

W jednym z namiotów panuje większe zamieszanie niż zazwyczaj. Rozlegają się śmiechy kobiet, a wtóruje im tradycyjna, wygrywana na bębnach muzyka. Nie, to nie wesele. Po prostu jedna z Saharyjek świętuje swój rozwód.

Jeszcze do niedawna rozwód był tematem tabu w wielu społecznościach w naszym kraju, a tymczasem Sahrawi, rdzenna ludność Sahary Zachodniej, od zawsze traktuje go jako coś zwyczajnego. Ot, jeden rozdział się kończy, a inny zaczyna.

– Mam rozpaczać bo się rozwiodłam? – wybucha śmiechem Ballah, która mężatką była pięć razy – Przecież facet i tak nie ma mi nic do zaoferowania, jak nie ten, to następny.

Siedzimy, a właściwie leżymy na poduchach w kolorowe namiocie. Sahrawi bardzo lubią, gdy goście czują się wśród nich swobodnie, więc cieszy ich, że położyłam się na boku i wspieram na łokciu. Gdybym siedziała sztywno, byliby przekonani, że niewłaściwie mnie ugościli. Sztywno trzymam za to dłoń, na której wykwitają wzory z henny. Geometryczne, charakterystyczne dla tego regionu. W powietrzu unosi się zapach mocnej herbaty i atmosfera totalnego luzu. Jestem wśród Saharyjek – tutaj nie ma sztywnych reguł, a jest za to mnóstwo śmiechu i podszytych seksem żartów.

Tradycyjna, saharyjska henna to ciężkie, geometryczne wzory

Zderzenie tradycji z religią

Zawsze fascynował mnie rozdźwięk pomiędzy założeniami islamu, a praktykami muzułmańskich społeczności. Zwykle traktujemy to jako jedno, a przecież postępowanie wielu chrześcijan w naszym kraju też niekiedy rozmija się z chrześcijańskimi wartościami. Teoria swoje, a praktyka swoje.

Islam ma o wiele swobodniejszy stosunek do rozwodu, niż chrześcijaństwo. Jeżeli para nie jest szczęśliwa, problemy są nie do przeskoczenia, przestali sobie ufać i się kochać, nie ma sensu się męczyć. W islamie rozwód to „najmniej lubiana przez Boga rzecz z tych, które są dopuszczalne”. Powinien być więc ostatecznością, ale nie jest w żadnym razie zabroniony. Mamy znaleźć szczęście i spokój w małżeństwie, a z seksu czerpać przyjemność, więc ważne, by związać się z właściwą osobą i spróbować po raz kolejny, jeśli wcześniej nie wyszło.

W żadnym tekście religijnym kobiety, które są rozwiedzione nie są uznawane za mniej wartościowe, a tymczasem w wielu krajach muzułmańskich rozwód jest dla kobiety wyrokiem. W końcu coś z nią musiało być nie tak, a w dodatku nie jest już dziewicą, więc szanse na ponowne wyjście za mąż ma znacznie mniejsze.

W Saharze Zachodniej to jednak właśnie rozwódka często może liczyć na więcej męskiej uwagi, niż panna. Ta pierwsza jest w końcu doświadczona, jak mawiają saharyjscy mężczyźni, zapewniając, że chodzi o doświadczenie w prowadzeniu domu – ale to dodają puszczając oko, żeby każdy załapał, że chodzi o coś więcej.

Filary społeczności

O Saharyjkach mówi się, że są najsilniejszymi i najbardziej wpływowymi kobietami Afryki. Coś w tym jest – w końcu same wybudowały obozy dla uchodźców, gdy niemal pięćdziesiąt lat temu mężczyźni walczyli z marokańskim wojskiem. Mają też niespotykanie duży wpływ na politykę, zajmując od 20 do 100% stanowisk na różnych poziomach władzy. Najwięcej jest ich na poziomie gminnym, a najmniej w parlamencie, ale chcą to zmienić i dobić do połowy. Saharyjski rząd uchwalił nawet specjalne prawo zgodnie z którym karta wyborcza zostaje unieważniona, jeśli choć jeden głos nie został oddany na kobietę.

Feministki arabskiego świata – tak też bywają nazywane, choć mało kto słyszał o tym niespełna półmilionowym narodzie. Od zawsze stanowiły filar swojej społeczności i angażowały się w jej życie, a to, jak duże mają znaczenie wyraża się właśnie między innymi w podejściu do rozwodów.

Rozwiedziona kobieta nie tylko nie traci na wartości, ale wręcz zyskuje. Rodzina wita ją z radością, a jej status społeczny wzrasta. Dawniej, gdy funkcjonował system plemienny, rozwódki zyskiwały nawet dostęp do zgromadzeń, które były poza zasięgiem panien czy mężatek.

Wszystko, co może dać mąż

– Jedynym, co może dać mi facet, są dzieci – dodaje Ballah, wzruszając ramionami – Z wszystkim innym poradzę sobie sama.

Saharyjczycy od zawsze żyli w grupie – w plemieniu, w rodzinie. Gdy prowadzili koczowniczy tryb życia, przemieszczali się wspólnie. Teraz także żyją jako większa społeczność i nikt nie jest zostawiony sam sobie. A na niezależność kobiety wpływa dodatkowo to, że dom i namiot należą do niej, nie do mężczyzny. W taki sposób Saharyjczycy wyrażali wdzięczność i szacunek swoim żonom, matkom i siostrom, które własnoręcznie przygotowywały cegły z suszonego na słońcu błota, a następnie stawiały jedna na drugiej, zlepiając je zaprawą. To one zadbały o to, by wszyscy mieli gdzie mieszkać, ale też by dzieci miały szkoły, a ranni szpitale.

Dziś, gdy obozy dla uchodźców stoją już niemal od pół wieku, tradycją stało się, że mężczyzna ma wybudować swojej żonie dom lub go wyposażyć. Sam jedynie tam mieszka i jeśli zapytamy o dom Ahmeda, ktoś zaraz nas poprawi, że to dom Fatimatou. A jeśli dojdzie do rozwodu, to żona w nim zostanie, a mąż będzie się musiał wyprowadzić.

– I jeśli ma szczęście, będzie mógł zabrać torbę ze swoimi ubraniami – Ballah nie kryje satysfakcji opowiadając, jak dużą niezależność wywalczyły sobie Saharyjki – Dzieci też zostają z nami.

Gdy Saharyjka ma problemy z mężem

Małżeństwo w Saharze Zachodniej to nie taka prosta sprawa. Często zawierane z miłości, jednak zawsze mając na uwadze z jakiej rodziny pochodzi potencjalny partner. Kiedyś znaczenie miało też plemię, bo najlepiej było pozostać w ramach własnego – to gwarantowało bezpieczeństwo, także w przypadku rozstania. Szczególnie, że gdy dochodzi do większych nieporozumień to właśnie plemiona i rodziny angażują się w rozstrzyganie sporów.

Jak najłatwiej Saharyjka może wyrazić swoje niezadowolenie z męża? Po prostu zostawiając go, często z dziećmi i całym domem na głowie i udając się rodziców. W takim przypadku ojciec nie pójdzie porozmawiać z zięciem, bo byłaby to ujma na honorze. Po prostu zadzwoni do starszyzny plemienia – jeśli mąż pochodzi z innego lub do jego rodziców i powie, że córka wróciła do domu, bo ich syn nie traktował jej właściwie.

Nie upłynie dużo czasu, zanim rodzina męża nie przyjdzie z przeprosinami i prezentami, prosząc o wybaczenie w imieniu ich syna. Sam mąż również przychodzi, porozmawiać i spróbować naprawić sprawy z żoną i przekonać ją, żeby wróciła z nim do domu.

Gdy Saharyjka się rozwodzi

Dziś Saharyjczycy tworzą stosunkowo stabilne związki i pomimo tego, że o rozwód łatwo, nie jest on traktowany lekko. Dawniej było inaczej i krążą opowieści o kobietach, które miewały i pięćdziesięciu mężów. Ich doświadczenie seksualne nie rzutowało w negatywny sposób na to, jak były postrzegane przez innych. Ważne, że zdobywały je w halal, czyli dozwolony sposób, po ślubie.

Do świeżo rozwiedzionej kobiety przychodzą siostry, kuzynki i sąsiadki. Okazują tym samym troskę i solidarność, taką samą jaką same kiedyś otrzymały, lub otrzymają. Przynoszą jedzenie, parzą herbatę i plotkują. Życie toczy się dalej, tylko ze znaczącym odciążeniem dla rozwódki, która teraz odczekuje trzy miesiące, tak jak nakazuje religia, by upewnić się, że nie jest w ciąży. Jeżeli w międzyczasie para postanowi do siebie wrócić, rozwód nie nabiera mocy prawnej, a mąż wraca do domu, przynosząc ze sobą ogrom prezentów, które mają przekonać ukochaną, by ponownie go przyjęła.

Saharyjki w wyjściowych mehlfach idące na przyjęcie

Przyjęcie rozwodowe i ostatnia szansa

Na moich dłoniach zasycha brązowa henna, którą lokalna artystka utrwala naparem z hibiskusa, a w namiocie pojawiają się kolejne kobiety w swoich zwiewnych, odświętnych mehlfach. Plotkują o tym, który z mężczyzn jest dostępny i byłby idealnym kandydatem na nowego męża, bo po trzech miesiącach nasza rozwiedziona koleżanka z pewnością jest wyposzczona i miałaby ochotę na odrobinę zabawy. Nie ma wstydliwych rumieńców – jesteśmy w towarzystwie kobiet, mężatek, wdów i rozwódek, które doskonale wiedzą, co dzieje się pod osłoną nocy.

Dziś celebrujemy otwarcie nowego rozdziału i pokazujemy rozwiedzionej kobiecie, że jest akceptowaną i ważną częścią społeczności bez względu na to, co dzieje się w jej życiu. Rozwód to nie jest nic więcej, niż zwyczajne wydarzenie, jedno z wielu, które spotkają nas w życiu. A czy będzie finalny? O tym zdecyduje ostatnie uderzenie dłoni muzyków o skórzane bębny. Gdy jego echo przebrzmi i wszyscy rozejdą się do swoich domów, rozwiedziona kobieta będzie ostatecznie wolna.

Dziś rozwód nabrał mocy prawnej. Nic nie zakłóciło przyjęcia, mąż nie wbiegł spanikowany i ogarnięty zazdrością, by nożem przebić skórzany bęben i oznajmić wszystkim, że chce kolejną szansę. Dziś zwyczajnie zamknął się jeden rozdział, a okoliczni kawalerzy, wdowcy i rozwodnicy wiedzą, że mogą próbować szczęścia z kolejną kobietą.