Szwajcaria

Co kupiłam na swój pierwszy wypad w góry?

Szwajcaria to kraj, którego mieszkańcy w dużej mierze uwielbiają spędzać czas na świeżym powietrzu. Zapierające dech w piersi okoliczności przyrody zdecydowanie temu sprzyjają. Liczne jeziora, lasy, łąki, a przede wszystkim góry. Alpy szwajcarskie obfitują w świetnie przygotowane trasy zarówno dla początkujących, jak i tych szukających przygód.

Niemal dwa lata spędziłam oglądając góry z okien pociągów, jednak liczne relacje dziewczyn, które mieszkają tu od dawna i każdą wolną chwilę spędzają na hikingach sprawiły, że zapragnęłam do nich dołączyć. Tak oto zrodził się pomysł wspólnego wypadu do Zermatt z Kasią, autorką bloga Tooliepanna. Swoje wrażenia z pobytu w tym zimowym kurorcie opisałam tutaj.

Jak przygotować się do chodzenia po górach, szczególnie w Szwajcarii? Wszystkiego dowiesz się z tego tekstu.

Odpowiedzialność to podstawa

Nie wiedziałam, czy polubię góry, szczególnie że nie należę do wysportowanych osób i nie jestem fanką wysiłku fizycznego. Wiedziałam jednak od początku, że górom nie rzuca się wyzwania nawet na najprostszych trasach. Zupełnie oczywistą rzeczą było dla mnie to, że muszę zaopatrzyć się w chociażby podstawowe rzeczy, które zapewnią mi bezpieczeństwo i komfort. W góry nie chodzimy w adidasach, ani tym bardziej w balerinkach – mam nadzieję, że nie trzeba tego nikomu powtarzać, ale na wszelki wypadek przypominam.

Co kupiłam na swoje pierwsze wyjście w góry i jak się sprawdza?

Na zakupy wybrałam się do sklepu Decathlon wyposażona w ogólny zamysł na temat tego, co chcę kupić. Uprzedziłam także Kasię, że będę potrzebowała jej wsparcia i profesjonalnej opinii. Osoba, która ma doświadczenie, ma też najlepsze pojęcie, co sprawdza się w jakich warunkach, co można na początku odpuścić, a w co lepiej zainwestować.

Buty trekkingowe

Buty trekkingowe były pierwszą, najbardziej podstawową rzeczą, bez której wiedziałam, że nie wyjdę ze sklepu. Okazało się, że całkiem słusznie – chodząc po ostrych kamieniach nie odczuwałam żadnego dyskomfortu i nie wyobrażam sobie jak niewygodnie i przede wszystkim niebezpiecznie musi być w nieodpowiednim obuwiu.

Zależało mi na butach, które będą możliwie jak najbardziej uniwersalne. Na początek, szczególnie gdy nie wiemy czy, jak często i w jakich warunkach będziemy ich używać, całoroczne są najlepszym wyborem.

Po konsultacji z Kasią zdecydowałam się na Salomon X ULTRA 3 MID GORE-TEX. Są stosunkowo lekkie, jak na buty trekkingowe, jednak trzeba się do nich przyzwyczaić i początkowo wymagały rozchodzenia (wystarczył jeden dzień). Zapewniają świetną przyczepność, a stopa się nie przegrzewa. Zapewniają przyzwoity stopień wodoodporności, świetnie sprawdziły się do chodzenia po ubitym śniegu. Niestety, przy świeżym, sypkim śniegu przemokły w ciągu godziny – na takie trasy konieczne jest już obuwie zimowe.

Cena: 719 zł

Skarpetki turystyczne

Zdjęcie: decathlon.pl

„Tylko pamiętaj, żeby kupić do tego dobre skarpetki” usłyszałam, gdy wybrałam już buty. Skarpetki wydawały mi się dość trywialną częścią garderoby i nie planowałam sobie nimi zawracać głowy. Cieszę się jednak, że to zrobiłam. Skarpetki do butów trekkingowych okazały się strzałem w dziesiątkę i w tej chwili należą do moich ulubionych. Wyjątkowo miękkie, składające się z dwóch warstw, ciepłe, a równocześnie przewiewne. Idealnie utrzymują się w miejscu i zapewniają ogromną wygodę.

Cena: 49 zł

Kurtka sportowa

Zdjęcie: decathlon.pl

Moja szafa składa się z samych płaszczy, które świetnie nadają się na wypady na miasto, za to niekoniecznie na wypad w góry. Być może zapewnią ciepło, ale nie dadzą najmniejszej ochrony przed śniegiem czy deszczem i nie są odpowiednio przewiewne.

Nad kurtką zastanawiałam się najdłużej. Ostatecznie mój wybór padł na stosunkowo niedrogą kurtkę Forclaz Travel 100, która oferuje tak wiele, że z każdym dniem jestem w niej coraz bardziej zakochana i zakładam nie tylko wtedy, gdy jadę w góry.

Kurtka 3 w 1 składająca się z dwóch warstw zapinanych na zamek. Polar wewnątrz, który można nosić samodzielnie i przeciwdeszczowa warstwa zewnętrzna. Noszone razem zapewniają komfort do -1 stopni. W praktyce, podczas słonecznej pogody, korzystałam z samego polaru. Fakt, że mogłam odpiąć jedną warstwę i mieć dzięki temu lżejsze okrycie był nieoceniony. Genialne jest też to, że polar można łatwo wyprać. Dodatkowo część wierzchnia ma ukrytą sporą kieszeń wraz z możliwością przypięcia wewnątrz kluczy. Spokojnie zmieścimy portfel i telefon.

Cena: 249,99 zł

Bielizna termiczna

Zdjęcie: decathlon.pl

Nie tyle daje ciepło, co raczej gwarantuje, że go nie tracimy. Kupiłam legginsy z wełny merynosów i to był strzał w dziesiątkę – nie ma co nawet porównywać z poliestrowymi „odpowiednikami”, które nie przepuszczają powietrza i sprawiają, że przy odrobinie słońca zaczyna nam być gorąco. W merynosach po prostu nie jest mi zimno – cudownie komfortowe uczucie.

Cena: 159 zł

Spodnie sportowe

Zdjęcie: decathlon.pl

Ma być ciepło i wygodnie – żadne dżinsy. U mnie ostatecznie skończyło się sportowymi, ocieplanymi legginsami, które zapewniają mi najwięcej komfortu i są na tyle uniwersalne, że mogę je nosić także na co dzień.

Cena: 169,99 zł

Polar

Zdjęcie: decathlon.pl

Ubranie się na cebulkę to najlepsze, co można zrobić podczas wypadu w góry, gdzie pogoda jest kapryśna, a marsz sprawia, że robi nam się ciepło. Polar lub sportowa bluza są świetnym rozwiązaniem, zawsze można łatwo je zdjąć. Ten, który wybrałam, ma dodatkowo wycięcia na kciuki w rękawach, przez co jest jeszcze wygodniejszy, nic się nie podwija i jest w nim bardzo ciepło.

Cena: 69,99 zł

Rękawiczki

Zdjęcie: decathlon.pl

Nie lubię wełnianych, które się zsuwają, a nie potrzebuję też nic grubego. Po prostu wygodne rękawiczki, które nie będą utrudniały ruchów. Warto zwrócić uwagę, do jakiej temperatury zapewniają komfort. W przypadku moich jest to +10 stopni, jednak są dla mnie okej także w przypadku 0.

Cena: 39,99 zł

Jakie są moje dalsze plany zakupowe?

Wbrew początkowym obawom, nie skończyło się na jednym wypadzie w góry. Sprawiło mi to taką frajdę, że za kolejnym razem szczerze się ekscytowałam i odkrywałam radość i błogi spokój płynące z przebywania w tak pięknym miejscu.

Na początku nie kupowałam plecaka turystycznego, tylko korzystałam z miejskiego. Dawał radę, ale na dłuższą metę warto będzie się zaopatrzyć w coś, co nie tylko pozwoli spakować niezbędne rzeczy, ale także odciąży kręgosłup.

Przekonałam się także, że kijki do biegania genialnie pomagają – świetnie sprawdziły się w śniegu, gdy mogłam się na nich wesprzeć. Zakupem koniecznym będą także stuptuty, bo śnieg w butach to nic fajnego.

Frajdę sprawia mi już samo wybieranie kolejnych akcesoriów i myślenie o następnych wyjazdach. Tooliepanna zdecydowanie zaraziła mnie miłością do gór.