-
Historia Sahary Zachodniej
Historia Sahary Zachodniej to temat mi niezwykle bliski. Okupowany kraj, w którym mieszkałam przez niemal 2 lata, które na zawsze mnie odmieniły. Jest jednak jeszcze jedna kwestia – historia Sahary Zachodniej niezmiennie przypomina mi naszą własną. Okupacja, wojna, prześladowania. Dla nas to przeszłość, a dla Saharyjczyków jest to rzeczywistością. Historia Sahary Zachodniej to nie tylko wydarzenia, o których opowiadam poniżej, ale także historie ludzi, którzy każdego dnia przeżywają piekło. Nie sposób w jednym wpisie na bloga oddać istotę zawiłych relacji politycznych i złożoność kontekstu historycznego, nie będę nawet próbowała. Poniżej opowiem Wam, dość pobieżnie, o…
-
Przyjechałam do Maroka, wyjechałam z Sahary Zachodniej
To post, który bardzo chciałam napisać, ale musiałam poczekać, aż wyjadę Tak wiele chciałabym Wam przekazać, że nie wiem jak zacząć, nie wiem jak to opisać. Będę więc pisać tak, jakbym mówiła i zapewne będziecie mieli sporo do przeczytania. To temat niezwykle ważny, bo tak zbliżony do tego, co nam znane. To jak historia Polski rozgrywająca się na innym kontynencie. Półtora roku temu przeprowadziłam się do Maroka Maroko znamy wszyscy z lekcji geografii. Wyróżniający się, pociągły kraj na północno-zachodnim krańcu Afryki. Tangier, Casablanca, Marrakesz, Agadir. Marzenie o egzotycznych wakacjach, które sprawia, że oczami wyobraźni przenosimy…
-
Żegnaj pustynio – przeprowadzamy się
Ze względu na pracę mojego męża, przeprowadzki są na stałe wpisane w nasze życie Nigdy nie wiemy gdzie ani na jak długo pozostaniemy. Nie wiemy, jakie miejsce będzie następne. Żyjemy na walizkach. Możemy zgadywać i gdybać, przewidujemy ramy czasowe, ale ciągle nie jest to nic pewnego. Dotychczas mój mąż miał okazję mieszkać we wszystkich już krajach Afryki Północnej, poza Mauretanią – liczyłam na to, że do niektórych z tych krajów wrócimy razem. Istniała szansa na przeprowadzkę do Azji, chociaż najbardziej spodziewanym kierunkiem były Tunezja, Liban i… …Etiopia! W głębi duszy miałam nadzieję, że to będzie…
-
To jest Fifi, zabili jej ojca i brata
Umawiamy się na lunch. To nasze drugie spotkanie, którego nie mogę się doczekać. Tak długo czułam się osamotniona i w końcu udało mi się nawiązać znajomość z koleżankami z pracy męża. Spotykamy się w domu Marthy. Jej mieszkanie znajduje się na tyłach kościoła, prowadzonego przez hiszpańskiego księdza. Po przekroczeniu bramy mam wrażenie, że przenoszę się do innego świata. Cicho, schludnie, przepiękne mieszkania, które wynająć mogą jedynie chrześcijanie lub dobrze kamuflujący się ateiści. Dziewczyny, z którymi się spotykam, to również chrześcijanki. Rwandyjka Pauline należała niegdyś do Kościoła katolickiego, a teraz jest „Born Again Christian”, Martha o…
-
Rocznica przeprowadzki na Saharę
Właśnie mija rok, który obfitował w tak wiele wydarzeń i skrajnych emocji, że mogłabym nimi obdzielić całą dekadę Przeglądam zdjęcia sprzed przeprowadzki i próbuję sobie przypomnieć, jakie uczuciami towarzyszyły. Złość, że muszę zostawić wygodne życie, smutek, że pozbywam się ukochanego mieszkania, irytacja, bo byłam przekonana, że wszystko zmieni się na gorsze, tęsknota, bo nie widziałam się z mężem od 2 miesięcy, ekscytacja w oczekiwaniu na coś nowego. I chyba przede wszystkim strach, który spychałam w dalekie zakątki świadomości i maskowałam działaniem zadaniowym. Z perspektywy czasu podziwiam samą siebie, że potrafiłam stawić czoła wszystkiemu, z czym…
-
A gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać do Afryki?
Mieliście kiedyś ochotę wszystko rzucić i wyjechać daleko tam, gdzie będziecie się mogli odciąć od nużącej codzienności? Jakkolwiek uwielbiam wielkomiejskie życie, dwa lata temu miałam dość. Miałam dość ciągłej presji, niekończących się projektów “na już”, zmęczenia, pędu i tego, że każdy dzień wyglądał tak samo. Tego, że każdego dnia wstawałam o tej samej porze, siedziałam w klaustrofobicznym biurze bez dopływu świeżego powietrza, wypełniałam obowiązki, w których nie widziałam najmniejszego sensu i coraz bardziej nie cierpiałam otaczających mnie ludzi. Drażniła mnie przewidywalność tej codzienności, zawistni współpracownicy, którzy karmili się plotkami i ze złośliwym uśmiechem przyjmowali niepowodzenia…