Islam

Moja droga do islamu

Polka, która zmieniła religię. Polka, która przeszła na islam. Łatwo jest nam zaszufladkować kobietę, która zmienia wyznanie – szczególnie jeżeli nową religią okazuje się islam.

Jeżeli konwertytka, to zapewne zmieniła religię dla męża – to proste, prawda? Mamy naturalną tendencję do upraszczania otaczającego nas świata i szukania uniwersalnych wyjaśnień, jednak prawda bywa zupełnie inna.

Tak, to prawda, że wiele z nas przyjęło islam po związaniu się z muzułmaninem. Tylko czy można zmienić religię dla kogoś? Z moich subiektywnych obserwacji wynika, że mąż w takiej sytuacji stanowi raczej inspirację, niż powód. Jeżeli jest inaczej, należy przede wszystkim współczuć, bo nigdy takich decyzji nie powinniśmy podejmować dla kogoś.

A jak było w moim przypadku? Dlaczego zmieniłam religię? Jak mogę być Polką, która przeszła na islam? Te pytania pojawiają się regularnie i mimo że uważam, że religia jest prywatną sprawą każdego z nas, postanowiłam na nie odpowiedzieć. Sama pamiętam, jak bardzo ciekawiły mnie motywy osób dokonujących tak znaczących zmian w życiu.

Religia była zawsze mocno obecna w moim życiu, ze względu na rodziców będących zagorzałymi katolikami

Nie miałam jednak przekonania do tego, co mi wpajano, co słyszałam w kościele. Trudno było mi odnaleźć sens i prawdę w stwierdzeniach, które nie składały mi się w jedną całość. Dodatkowo, ilekroć próbowałam zadawać pytania spotykałam się z odpowiedziami, że ludzie wierzą mniej, dlatego że chcą wiedzieć za dużo. Że to tajemnica, której nasz umysł nie jest w stanie przyswoić. Aż w końcu z krzykami, że jak mogę negować to, co ksiądz powiedział. I tak do znudzenia.

Równocześnie kultura arabska mimowolnie zagościła w moich myślach lata temu, a wszystko za sprawą moich rodziny, której niechęć do inności odniosła skutek odwrotny do zamierzonego. Tak wiele razy słyszałam mrożące krew w żyłach historie kobiet dręczonych i przetrzymywanych wbrew ich woli przez bezwzględnych Arabów, ba! Nawet zabijanych jedynie za to, że spodobały się komuś innemu. Mój z natury buntowniczy umysł automatycznie odrzucał bezwzględne założenie, zgodnie z którym życie sporej części populacji miałoby być tak dramatyczną udręką, zwyczajnie nie miało to dla mnie sensu.

Orient, egzotyka – zaczęłam chłonąć wszelkie książki na ten temat, wyszukiwać blogi kobiet mieszkających w krajach muzułmańskich, fascynować się zderzeniem zasłyszanych historii z rzeczywistością ukazywaną przez osoby mające wiedzę z pierwszej ręki. Równocześnie był to okres poszukiwania przeze mnie sensu w religii, która jawiła mi się jedynie jako przymus – w moim przypadku nie tylko coniedzielny.

Podczas studiów wykład z religioznawstwa sprawił, że odkryłam, iż religia może być nie tylko dogmatem, ale też faktem

W dyskusji na temat islamu nie było praktycznie miejsca na domysły. Data – wydarzenie – fakt. Tak odmienne, od tego, w czym się wychowałam, w końcu miałam punkt zaczepienia – historię, nie dogmat. Łatwiej było mi uwierzyć w coś, przedstawionego w sposób logiczny. Dotychczas nie mogłam się nadziwić rozdziałowi nauki i Kościoła – w końcu, jeżeli wszystko, co nas otacza, pochodzi od Boga, powinno znaleźć swoje odzwierciedlenie w religii, a tymczasem rozwój nauki był podawany za jedną z przyczyn, dla których ludzie odwracają się od wiary.

Mieliśmy fantastycznego wykładowcę, który w sposób neutralny i rzeczowy, bez oceniania przedstawił każdą religię, którą omawialiśmy. Żadna nie była lepsza czy gorsza, ale to właśnie islam wzbudzał moją ciekawość. Czytając tłumaczenie Koranu odkrywałam, że prawdy objawione 1400 lat temu znajdują swoje potwierdzenie w dzisiejszej nauce – zdecydowanie był to temat wart analizy.

Zmiana religii to jednak wywrócenie całego życia do góry nogami – szczególnie gdy chce się to zrobić z pełnym przekonaniem, a nie zwyczajnie zmienić etykietę z „chrześcijanka” na „muzułmanka”

Podjęcie ostatecznej decyzji zajęło mi kilka lat podczas których, mimo wszystko, coraz wyraźniej kierowałam swoje kroki ku islamowi i arabskiemu światu. Początkowo stawiałam te kroki na oślep, trochę niepewnie, nie do końca zdając sobie sprawę z wielu kwestii. W międzyczacie postanowiłam spełnić swoje marzenie i wyjechać do Emiratów Arabskich.

Wspomnienie pierwszego wezwania na modlitwę usłyszanego na żywo do tej pory przyprawia mnie o gęsią skórkę. Te dźwięki napełniły mnie takim spokojem, że wiedziałam już, iż kwestia zostania muzułmanką to nie „czy?”, tylko „kiedy?”. Podróż ta, rozprawiła się również ze strachem odnośnie pozycji kobiety w społeczeństwie muzułmańskim, który mimo wszystko tlił się z tyłu mojej głowy. Będąc tam zobaczyłam zwyczajne społeczeństwo, takie samo jak nasze własne, pełne zalet i wad.

Czy łatwo jest zmienić religię?

Wewnętrzna przemiana była dla mnie stosunkowo łatwa. Dość łagodnie przechodziłam cały proces wraz z poznawaniem tego, czym w istocie jest islam. Samo wypowiedzenie Szahady, czyli wyznania wiary, było dla mnie czymś zupełnie naturalnym – jedyne obawy wiązały się z tym, że od teraz wszelkie moje czyny będą zaliczane na moje konto, a ja nie jestem pewna, czy podołam.

To, co jest trudne w przyjmowaniu innej religii to reakcja otoczenia. Początkowo miałam wrażenie, że dostaję rozdwojenia jaźni od konieczności nieustannego udawania. Brak zrozumienia jest tym, z czym najtrudniej było mi się zmierzyć. Jest też jednym z powodów, dla których zależało mi na wyprowadzce z kraju.

Nowa religia pozwoliła mi odnaleźć wewnętrzną siłę do stawania się lepszą osobą.

Jako konwertytka znalazłam dodatkową motywację do tego, aby nie iść na łatwiznę, tylko starać się postępować właściwie. Dzięki islamowi nauczyłam się dostrzegać zupełnie inne aspekty moralne codzienności, niż dotychczas. Nauczyłam się też nadawać mojemu życiu właściwe priorytety i w końcu odnalazłam spokój ducha, wierząc, że wszystko się ułoży, jeżeli tylko będę postępowała właściwie.

Nie ma logicznych powodów, dla których zmieniłam wyznanie

Ilekroć odpowiadam na pytanie o przejście na islam, widzę, że moi rozmówcy mają niedosyt, że ich nie przekonałam. Wiara jest jednak czymś, co czujemy, co mamy w sercu i rozgrywa się w oderwaniu od logiki. Moje powody nie muszą nikogo przekonywać, ale dla mnie były dostatecznie ważne, by dokonać takiej zmiany w swoim życiu.